Oficjalnie ogłaszam, że rozdział piąty jest ostatnim rozdziałem tego opowiadania i nie będę go już kontynuować (no chyba, że pokuszę się o jakieś specjale).
Według obietnic dodaje jeszcze w tym tygodniu :)
_________________________________________________________________________________
Wyglądało na to, że krępujące milczenie, które pomiędzy nimi zapanowało wcale nie miało zostać przerwane. Żaden nie patrzył drugiemu w oczy. Patrzyli wszędzie, tylko nie na siebie. Myśli obydwojga pędziły w zastraszającym tempie, ale czy na pewno w odpowiednim kierunku?
Według obietnic dodaje jeszcze w tym tygodniu :)
_________________________________________________________________________________
Wyglądało na to, że krępujące milczenie, które pomiędzy nimi zapanowało wcale nie miało zostać przerwane. Żaden nie patrzył drugiemu w oczy. Patrzyli wszędzie, tylko nie na siebie. Myśli obydwojga pędziły w zastraszającym tempie, ale czy na pewno w odpowiednim kierunku?
- No, więc… chcesz porozmawiać jeszcze
o czymś? – mina Murasakibary wyrażała ni mniej, ni więcej zniecierpliwienie.
Przyglądał się dokładnie Midorimie,
który z zakłopotaniem wbijał wzrok w podłogę.
Zdziwił się kiedy otworzył drzwi
zielonowłosemu. Jego reakcja zaraz po przebudzeniu była gwałtowna choć
uzasadniona, więc był pewien, że jeszcze przez długi czas go nie zobaczy.
Jego uwagę zwrócił nagły ruch od
strony Murasakibary.
- Błagam cię o wybaczenie
Murasakibara - san!
Nie było mowy o przywidzeniu.
Właśnie w tym momencie, zielonowłosy klęczał przed nim prosząc go o wybaczenie.
Nie bardzo wiedział jak powinien zareagować, więc również padł na kolana
próbując zmusić Midorimę by wstał, gdyż ten zdecydowanie się opierał.
- Midorima – kun. Nie powinieneś
tego robić, więc proszę cię wstań.
- Nie. Ja na…
- Nie powinieneś tego robić,
ponieważ ja nie mógłbym być na ciebie zbyt długo zły – spojrzał na zielonowłosego,
który przyglądał mu się uważnie, z wyrazem niezrozumienia na twarzy – tyle razy
już ci przecież mówiłem, że cię kocham…
- Dwa – wtrącił zielonowłosy
poprawiając okulary.
- Co? – spojrzał na niego ze
zdziwieniem.
- Tylko dwa razy powiedziałeś mi,
że mnie kochasz.
Fioletowowłosy roześmiał się
serdecznie – Wcale nie. Teraz już trzy.
- No cóż, patrząc obiektywnie to
teraz nie było wyznaniem, więc…
Nie dane mu było skończyć, ponieważ
Murasakibara niespodziewanie wpił mu się w usta. Całował go delikatnie,
przyciągając do siebie mocno. Próbował przekazać swoje uczucia pogłębiając
pocałunek, zachęcając go do wspólnej zabawy.
Po początkowym zaskoczeniu nie
było już śladu i Midorima oddawał mu pocałunek z identyczną pasją. Nie myślał
wcale o tym, że według jego wcześniejszych przemyśleń to nieodpowiednie, teraz
naprawdę liczył się tylko Murasakibara, który delikatnie skubnął go w dolne
wargę.
Murasakibara podniósł go mocnym
ruchem i przeniósł ich obu na łóżko. Już po chwili fioletowowłosy błądził dłońmi
po torsie zielonowłosego, trącając niby przypadkiem jego sutek, co spotkał się
z głośniejszym jękiem. Schodził coraz niżej, powoli całując linię jego szczęki
i każdy skrawek jego szyi.
Gdy Murasakibara zaczął ściągać
mu koszulkę, opamiętał się i delikatnym acz stanowczym ruchem odepchnął go od
siebie z uporem spoglądając mu w oczy.
- Wiesz… wydaje mi się, że nie
powinniśmy się tak…
- Och, dobrze… przepraszam. Nie
powinienem się tak śpieszyć.
Obaj podnieśli się o usiedli obok
siebie na łóżku. Nie byli pewni tego, co teraz powinni powiedzieć.
- Po tym co się stało nie wiem co
mam o ty myśleć. Ja… powiedziałem ci, że cię kocham a ty… - zakłopotanie
Murasakibary sięgało zenitu, ponieważ był cały czerwony i nie był pewny co
dokładnie chce powiedzieć.
- Myślę, że moglibyśmy –
powiedział okularnik czerwieniejąc.
- Nie rozumiem – spojrzał na
niego zdziwiony – co ,,moglibyśmy’’?
- No spróbować – jeśli to możliwe
zaczerwienił się jeszcze bardziej.
- Możesz mówić jaśniej? Co
mielibyśmy spróbować?
- Och.. chodzi mi o to, że możemy
spróbować być ze sobą – na koniec zrobił nieokreślony ruch dłońmi o mało co nie
uderzając nimi Murasakibary.
- Naprawdę!? Chciałbyś tak ze mną…
no wiesz?
- Właśnie to powiedziałem –
westchnął – Tak. Chciałbym tak z tobą,,, no wiesz – zironizował go.
- Zignorował jego ton i z wielkim
uśmiechem rzucił się na niego. Całował go po całej twarzy nie przestając się
głupkowato uśmiechać.
- Murasaki… gnieeeciesz mnie…
- O, sorry – podrapał się po
karku – to tak spontanicznie – wyglądało na to, że wielki i szczery uśmiech już
nigdy nie zejdzie mu z twarzy.
* * *
- Mówię wam, to było takie
słodkie! – mówił podekscytowany Kise – Musiałem kupić tego misiaczka!
Od kilku minut rozanielony Kise
chwalił się swoim pluszowym królikiem, którego wczoraj kupił.
- Dobra. Już przestań się chwalić,
rzygać mi się chce – mruknął jak zazwyczaj elokwentnie Aomine.
- Aomine – kun nie powinieneś być
taki niemiły dla Kise – zauważył Kuroko.
Od kilku minut czekali na
Akashiego żeby wreszcie zaczął trening. Szczerze powiedziawszy trening powinien zacząć się jakieś pół
godziny temu, ale powyżej wymienieni byli zbyt zajęci rozmową żaby to zauważyć,
a pozostała dwójka zaabsorbowana była wymianą płynów ustrojowych.
- Tylko to robicie – powiedział Akashi
gwałtownie otwierając drzwi – obijacie się.
- Ja bym powiedział – wtrącił Kise
z udawaną powagą, że niektórzy z nas po prostu konsumują swój związek.
THE END
Buu, koniec :C Dzięki za te wszystkie rozdziały, teraz przejdę do mini recenzji tego rozdziału.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko się wyjaśniło i wyszło ładne MuraMido, a opis "seksów" jest jak najbardziej udany, szkoda tylko że urwany (ale rozumiem ten rodzaj rollingu ze strony autora) XD Postacie momentami wyszły OOC, ale za to niektóre fragmenty wpasowały się idealnie w postaci, zwłaszcza ten: "Nie myślał wcale o tym, że według jego wcześniejszych przemyśleń to nieodpowiednie, teraz naprawdę liczył się tylko Murasakibara, który delikatnie skubnął go w dolne wargę." (chociaż ta końcówka trochę zgrzyta). "- Zignorował jego ton i z wielkim uśmiechem" ponadprogramowy myślnik :D Końcówka mnie rozbroiła, bezwstydnicy XD Także ten, powodzenia z kolejnymi opowiadaniami bo mam nadzieję, że niedługo się jakieś pojawi :D
Ciesze się, że całość jako opowiadanie się podobała, ale też każda notka z osobna :)
UsuńCo do kolejnych rozdziałów, na razie nie mam żadnego pomysłu i w planie jest miniaturka, która pojawi się jeszcze w tym tygodniu.
Szczerze, widać, że opowiadanie nie jest do końca dopracowane, ale duże brawa za główną parę (MidorimaxMurasakibara nie są jakoś specjalnie popularni) i za Kise, który był zabawny. Uwierało mnie to, że Muraskibara u cb nie mówił swoimi "specjalnym" zdrobnieniami - w anime woła on na Midorime ( jeśli dobrze pamiętam) Mido-chin. Brakowało mi tego! Wątek z czekoladkami w szafce był naprawdę słodki, ale mam pewien niedosyt - tak naprawdę nie miały one żadnego wpływu na przebieg akcji, równie dobrze wątku mogłoby nie być, a opowiadanie miałoby się dobrze. Spodziewałam się innego rozegrania akcji, biorąc pod uwagę tytuł tekstu.
OdpowiedzUsuńPoza tym, kompletnie nie rozumiem Midorimy - jego działanie i zachowanie jest strasznie chaotyczne i słabo umotywowane. Szczerze, nikt nie staje się gejem, tylko dlatego, że kolega się w nim zakochał - a tak to dla mnie wygląda w przypadku Midorimy. Dodatkowo to zakończenie - takie zachowanie w ogóle do niego, jak i do Murasakibary nie pasuję.
Ale ogółem opowiadanie jest fajne, nie jest długie więc to dobry umilacz czasu.