niedziela, 3 sierpnia 2014

Czekoladowy piątek Rozdział 5

Oficjalnie ogłaszam, że rozdział piąty jest ostatnim rozdziałem tego opowiadania i nie będę go już kontynuować (no chyba, że pokuszę się o jakieś specjale).
Według obietnic dodaje jeszcze w tym tygodniu :)
_________________________________________________________________________________

Wyglądało na to, że krępujące milczenie, które pomiędzy nimi zapanowało wcale nie miało zostać przerwane. Żaden nie patrzył drugiemu w oczy. Patrzyli wszędzie, tylko nie na siebie. Myśli obydwojga pędziły w zastraszającym tempie, ale czy na pewno w odpowiednim kierunku?

- No, więc… chcesz porozmawiać jeszcze o czymś? – mina Murasakibary wyrażała ni mniej, ni więcej zniecierpliwienie.

Przyglądał się dokładnie Midorimie, który z zakłopotaniem wbijał wzrok w podłogę.  

Zdziwił się kiedy otworzył drzwi zielonowłosemu. Jego reakcja zaraz po przebudzeniu była gwałtowna choć uzasadniona, więc był pewien, że jeszcze przez długi czas go nie zobaczy.

Jego uwagę zwrócił nagły ruch od strony Murasakibary.

- Błagam cię o wybaczenie Murasakibara -  san!

Nie było mowy o przywidzeniu. Właśnie w tym momencie, zielonowłosy klęczał przed nim prosząc go o wybaczenie. Nie bardzo wiedział jak powinien zareagować, więc również padł na kolana próbując zmusić Midorimę by wstał, gdyż ten zdecydowanie się opierał.

- Midorima – kun. Nie powinieneś tego robić, więc proszę cię wstań.

- Nie. Ja na…

- Nie powinieneś tego robić, ponieważ ja nie mógłbym być na ciebie zbyt długo zły – spojrzał na zielonowłosego, który przyglądał mu się uważnie, z wyrazem niezrozumienia na twarzy – tyle razy już ci przecież mówiłem, że cię kocham…

- Dwa – wtrącił zielonowłosy poprawiając okulary.

- Co? – spojrzał na niego ze zdziwieniem.

- Tylko dwa razy powiedziałeś mi, że mnie kochasz.

Fioletowowłosy roześmiał się serdecznie – Wcale nie. Teraz już trzy.

- No cóż, patrząc obiektywnie to teraz nie było wyznaniem, więc…

Nie dane mu było skończyć, ponieważ Murasakibara niespodziewanie wpił mu się w usta. Całował go delikatnie, przyciągając do siebie mocno. Próbował przekazać swoje uczucia pogłębiając pocałunek, zachęcając go do wspólnej zabawy.

Po początkowym zaskoczeniu nie było już śladu i Midorima oddawał mu pocałunek z identyczną pasją. Nie myślał wcale o tym, że według jego wcześniejszych przemyśleń to nieodpowiednie, teraz naprawdę liczył się tylko Murasakibara, który delikatnie skubnął go w dolne wargę.

Murasakibara podniósł go mocnym ruchem i przeniósł ich obu na łóżko. Już po chwili fioletowowłosy błądził dłońmi po torsie zielonowłosego, trącając niby przypadkiem jego sutek, co spotkał się z głośniejszym jękiem. Schodził coraz niżej, powoli całując linię jego szczęki i każdy skrawek jego szyi.

Gdy Murasakibara zaczął ściągać mu koszulkę, opamiętał się i delikatnym acz stanowczym ruchem odepchnął go od siebie z uporem spoglądając mu w oczy.

- Wiesz… wydaje mi się, że nie powinniśmy się tak…

- Och, dobrze… przepraszam. Nie powinienem się tak śpieszyć.

Obaj podnieśli się o usiedli obok siebie na łóżku. Nie byli pewni tego, co teraz powinni powiedzieć.

- Po tym co się stało nie wiem co mam o ty myśleć. Ja… powiedziałem ci, że cię kocham a ty… - zakłopotanie Murasakibary sięgało zenitu, ponieważ był cały czerwony i nie był pewny co dokładnie chce powiedzieć.

- Myślę, że moglibyśmy – powiedział okularnik czerwieniejąc.

- Nie rozumiem – spojrzał na niego zdziwiony – co ,,moglibyśmy’’?

- No spróbować – jeśli to możliwe zaczerwienił się jeszcze bardziej.

- Możesz mówić jaśniej? Co mielibyśmy spróbować?

- Och.. chodzi mi o to, że możemy spróbować być ze sobą – na koniec zrobił nieokreślony ruch dłońmi o mało co nie uderzając nimi Murasakibary.

- Naprawdę!? Chciałbyś tak ze mną… no wiesz?

- Właśnie to powiedziałem – westchnął – Tak. Chciałbym tak z tobą,,, no wiesz – zironizował go.

- Zignorował jego ton i z wielkim uśmiechem rzucił się na niego. Całował go po całej twarzy nie przestając się głupkowato uśmiechać.

- Murasaki… gnieeeciesz mnie…

- O, sorry – podrapał się po karku – to tak spontanicznie – wyglądało na to, że wielki i szczery uśmiech już nigdy nie zejdzie mu z twarzy.

                                              *   *   *     

- Mówię wam, to było takie słodkie! – mówił podekscytowany Kise – Musiałem kupić tego misiaczka!

Od kilku minut rozanielony Kise chwalił się swoim pluszowym królikiem, którego wczoraj kupił.

- Dobra. Już przestań się chwalić, rzygać mi się chce – mruknął jak zazwyczaj elokwentnie Aomine.

- Aomine – kun nie powinieneś być taki niemiły dla Kise – zauważył Kuroko.

Od kilku minut czekali na Akashiego żeby wreszcie zaczął trening. Szczerze powiedziawszy  trening powinien zacząć się jakieś pół godziny temu, ale powyżej wymienieni byli zbyt zajęci rozmową żaby to zauważyć, a pozostała dwójka zaabsorbowana była wymianą płynów ustrojowych.

- Tylko to robicie – powiedział Akashi gwałtownie otwierając drzwi – obijacie się.

- Ja bym powiedział – wtrącił Kise z udawaną powagą, że niektórzy z nas po prostu konsumują swój związek.

                                            THE END  

3 komentarze:

  1. Buu, koniec :C Dzięki za te wszystkie rozdziały, teraz przejdę do mini recenzji tego rozdziału.
    Cieszę się, że wszystko się wyjaśniło i wyszło ładne MuraMido, a opis "seksów" jest jak najbardziej udany, szkoda tylko że urwany (ale rozumiem ten rodzaj rollingu ze strony autora) XD Postacie momentami wyszły OOC, ale za to niektóre fragmenty wpasowały się idealnie w postaci, zwłaszcza ten: "Nie myślał wcale o tym, że według jego wcześniejszych przemyśleń to nieodpowiednie, teraz naprawdę liczył się tylko Murasakibara, który delikatnie skubnął go w dolne wargę." (chociaż ta końcówka trochę zgrzyta). "- Zignorował jego ton i z wielkim uśmiechem" ponadprogramowy myślnik :D Końcówka mnie rozbroiła, bezwstydnicy XD Także ten, powodzenia z kolejnymi opowiadaniami bo mam nadzieję, że niedługo się jakieś pojawi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że całość jako opowiadanie się podobała, ale też każda notka z osobna :)
      Co do kolejnych rozdziałów, na razie nie mam żadnego pomysłu i w planie jest miniaturka, która pojawi się jeszcze w tym tygodniu.

      Usuń
  2. Szczerze, widać, że opowiadanie nie jest do końca dopracowane, ale duże brawa za główną parę (MidorimaxMurasakibara nie są jakoś specjalnie popularni) i za Kise, który był zabawny. Uwierało mnie to, że Muraskibara u cb nie mówił swoimi "specjalnym" zdrobnieniami - w anime woła on na Midorime ( jeśli dobrze pamiętam) Mido-chin. Brakowało mi tego! Wątek z czekoladkami w szafce był naprawdę słodki, ale mam pewien niedosyt - tak naprawdę nie miały one żadnego wpływu na przebieg akcji, równie dobrze wątku mogłoby nie być, a opowiadanie miałoby się dobrze. Spodziewałam się innego rozegrania akcji, biorąc pod uwagę tytuł tekstu.
    Poza tym, kompletnie nie rozumiem Midorimy - jego działanie i zachowanie jest strasznie chaotyczne i słabo umotywowane. Szczerze, nikt nie staje się gejem, tylko dlatego, że kolega się w nim zakochał - a tak to dla mnie wygląda w przypadku Midorimy. Dodatkowo to zakończenie - takie zachowanie w ogóle do niego, jak i do Murasakibary nie pasuję.
    Ale ogółem opowiadanie jest fajne, nie jest długie więc to dobry umilacz czasu.

    OdpowiedzUsuń