wtorek, 23 września 2014

Podryw

Nareszcie zmobilizowałam się do tego żeby dodać kolejną miniaturkę.
Chciałam jeszcze zaznaczyć, że  przez najbliższy okres (jakieś dwa tygodnie) nie będę nic dodawać, więc z góry przepraszam.
Zapraszam do czytania i komentowania :D
_________________________________________________________________________________

Przewracał kartkę po kartce i z każdą chwila nabierał coraz większych wątpliwości. Co jeśli się nie uda? Co jeśli uzna, że zwariował i będzie musiał porzucić wszystkie swoje fantazje? Miał przecież wszystko poukładane i zaplanowane wręcz idealnie. Najpierw zdobędzie jego serce, podrywając go tekstami z książki o jednoznacznym tytule ,,Księga podrywów wszelakich”. Następnie, kiedy będzie już cały jego, zrealizuje swoje wszystkie, od tak dawna, skrupulatnie skrywane fantazje. Pozwoli sobie na odrobinę szaleństwa i tę stronę siebie pokaże tylko jemu.

Zwrócił ponownie, rozmarzone spojrzenie na książkę, czytając jeden z tekstów z rozdziału ,,Dla zatwardziałych ignorantów”. To z pewnością będzie to biorąc pod uwagę, że już od jakiegoś czasu próbuje zwrócić jego uwagę na tę sferę znajomości.  Próbował małych uwag, powolnych kroków okrężną drogą, ale koniec z tym! Pokaże mu i nie będzie mógł się oprzeć.

                                                   *   *   *

- Masz na imię Google? – zapytał jak najpoważniej Midorima.

- Nie, dlaczego? – odpowiedział zdziwiony Murasakibara, przecież zielonowłosy znał jego imię.

- Bo masz wszystko czego szukam! – spojrzał w oczy fioletowowłosemu, a gdy zobaczył, że ten nie rozumie o co chodzi, uciekł jak najszybciej się dało.

                                                  *   *   *

Midorima obserwował uważnie Murasakibarę, aby móc wybrać odpowiedni moment. Gdy zobaczył, że nikogo nie ma obok niego postanowił wcielić kolejny podryw  w życie.

- Gdyby wystawała ci metka to na pewno byłoby na niej napisane made in heaven! – zakrzyknął zadowolony z siebie.

Murasakibara za to otworzył usta nie wiedząc co odpowiedzieć. Spoglądał na zielonowłosego nie mając również pojęcia o co może mu chodzić i dlaczego się tak do niego odzywa.

- Midorima o co chodzi? – spytał nie będąc pewnym czy czasem znów nie ucieknie.

- J -ja… - zająknął się – Nic takiego. Muszę już iść.

Fioletowowłosy stał jeszcze przez chwilę spoglądając w ślad za Midorimą. Przechodzień mógłby powiedzieć, że w jego głowie rodzi się szatański.

                                                   *   *   *

Midorima siedział w klasie już od kilku minut. Nie było w niej nikogo innego. Rozmyślał nad tym jak beznadziejne okazały się te teksty. Naprawdę bardzo się starał, by Murasakibara zrozumiał jego uczucia. Może ten podryw to nie był najlepszy pomysł, ale przecież liczyły się intencje. Co nie oznaczało, że on znał jego intencje.

Pozbierał swoje rzeczy i skierował się do wyjścia decydując, że będzie musiał odpuścić. Nie było innej rady by wyjść z tego z twarzą.

- Hej dziecinko – zagadał Murasakibara, który nagle pojawił się przed nim - co powiesz na wspólną naukę matmy po godzinach? – spojrzał na niego z błyskiem w oku - Dodamy ciebie i mnie, odejmiemy nasze łaszki, rozdzielimy twoje nogi i zaczniemy się mnożyć na potęgę!

- A-le co? – zapytał kompletnie zdezorientowany.

- To. – podszedł do niego i szybkim ruchem zarzucił go sobie na plecy. Zrobił to z taką łatwością jakby zielonowłosy nic nie ważył.
-
 C-co ty robisz!? – teraz był już przestraszony.

- Przecież już ci powiedziałem. – uśmiechnął się szelmowsko, nie dodając już nic i najwyraźniej nie było trzeba.
______________________________________________________
Nie wyszło do końca tak jak chciałam, więc nie boję się krytyki.



środa, 17 września 2014

Czy odważysz się? 2

Część druga to lekka kontynuacja. Całkiem przed chwilą wpadłam na pomysł żeby pobawić się trochę postacią Kagamiego i sparować go z każdym z kim mi się tylko zamarzy (w granicach KnB).
To tak jakbym robiła rozpustnika z Kagamiego, a o to w tym wszystkim chodzi.
Składam niemą prośbę żeby chociaż dwie czy trzy osoby nie uznały mnie za wariatkę :D
________________________________________________________________________________

 Kagami, prawdopodobnie nigdy w życiu nie biegł tak szybko. Z pewnością wykorzystywał swoją siłę i energię w stu procentach, podczas meczów, ale dziś sytuacja była zgoła inna. Nie biegł za piłką, lecz to on był goniony co czyniło sytuację niebezpieczną o tyle, że był ścigany przez samego Kise. Trudno było się go nie wystraszyć. Jego twarz zdobił (a może wręcz przeciwnie) przerażająco-słodki uśmiech z delikatną domieszką szaleństwa i chorej ekscytacji. Każdy kogo mijał, pod warunkiem oczywiście, że ukończył co najmniej piętnasty rok życia, dostawał nagłego ataku serca. Rozpoznawalny model Ryota Kise gonił jak szalony przerażonego, czerwonowłosego nastolatka, to było szokujące. Z lekka powiedziane, oczywiście.

Czerwonooki zwinnie omijał przeszkody jakie tworzyli ludzie nie tracąc ani na chwilę prędkości wiedząc, że jeżeli by to zrobił najpewniej zostałby dogoniony przez szalonego blondyna. Przeskoczył przez biednego psa, który był prowadzony na smyczy przez swojego pana i wpadła na znak. Nic tragiczniejszego nie mogło go już spotkać. Poprawka. Najtragiczniejszą rzeczą jaka mogła go spotkać jest Kise, który aktualnie stoi nad nim z tym swoim chorym uśmiechem.

- Kagami –kun – zaczął z przyganą – nie ładnie tak uciekać kiedy Kise – chan prosi cię byś odpowiedział na kilka pytań. – blondyn spojrzał na niego tak, jak tylko potrafi spojrzeć matka na brojące dziecko.

- Ale ja… spieszyłem się… tak! Spieszyłem się i… - zaczął tłumaczyć się bez składnie Kagami. Równocześnie próbował wyrwać się z uścisku na ręce, który okazał się zaskakująco mocny.

- Bez wymówek. –przerwał mu kategorycznie i jeśli tylko to możliwe, wzmocnił uścisk – Idziesz ze mną i porozmawiamy sobie na poważnie.

                                                     *   *   *

Zawodnik Seirin przerażony patrzył na uśmiechniętą twarz Kise, który wpatrywał się w niego już jakieś pięć minut. Po prostu siedział i patrzył nic więcej. No i ten przerażający uśmiech.

Kagami wzdrygnął się gdy Kise pochylił się w jego kierunku.

- Powiedz mi jak było. – ni z tego, ni z owego zażądał blondyn, odrobinę poważniejąc, co nie przeszkodziło mu w pozostawieniu tego iście diabelskiego wyszczerza.

- Ale z czym ,,jak było” ? –spytał autentycznie zdziwiony. Od samego początku nie wiedział jakie konkretnie informacje chce uzyskać blondyn, ale sama jego postawa odstraszyła Kagamiego z marszu.

- No ty z Aomine. – powiedział jakby było to najoczywistszą rzeczą na świecie, przy okazji wykonując jednoznaczny ruch dłońmi.

- Aaaa – Kagami zmrużył złośliwie oczy – a co, też byś chciał spróbować? – oblizał ponętnie usta i przybliżył twarz do twarzy Kise.

- No więc… - zaczął zaskoczony blondyn –ja po prostu…

Nie udało mu się skończyć, ponieważ jego usta zostały zaatakowane przez Kagamiego, który miał ochotę, dobrze się zabawić.

poniedziałek, 15 września 2014

Czy odważysz się?

Wpis miałam dodać dopiero jutro, ale nie mogłam się powstrzymać i dodałam go jeszcze dzisiaj mimo późnej pory.
Jeżeli ktoś się mnie zapyta dlaczego to napisałam najpewniej odpowiem, że zwariowałam, ale jak kto oceni.
Także zapraszam do czytania krótkiego KagaAo i liczę na pochlebne komentarze :D
_________________________________________________________________________________

- Ty naprawdę chcesz narobić sobie kłopotów. – bardziej stwierdziła niż zapytała Riko, która została poproszona o sędziowanie.

- Weź przestań – odpowiedział entuzjastycznie Kagami – najwyżej trochę pokrzyczy i tyle.

- Nie wiem w ogóle jak mogłeś zgodzić się na coś takiego. –mruknęła zdegustowana.

- To kwestia honoru. – w jego głosie można było usłyszeć dumę, jakby był jakiś powód do niej.

Szczerze powiedziawszy nie było żadnego. Nic nie było dziwnego w tym, że raz na jakiś czas dorastający młodzieńcy, buchający wręcz hormonami wpadali na jakiś idiotyczny pomysł. Lecz to co wymyślili tym razem przechodziło wszystko co do tej pory zrobili. Dokładniej, chodzi o zakład. W wyniku kłótni i nie porozumienia, które pojawiło się w drużynie Seirin (co zdarzało się przynajmniej co drugi dzień) chłopcy postanowili, że Kagami musi udowodnić  swoją odwagę. Nie chodziło o żadne wyzwanie, np. z gry w butelkę miał po prostu za zadanie udowodnić swoją odwagę. Idiotyzm sytuacji nie byłby taki duży gdyby nie to, że zadanie wymyślał Teppei. Znany był z dziecinnego zachowania i dziwnych (idiotycznych) pomysłów.

- No to jak? – spytał Teppei, klepiąc czerwonowłosego po plecach – Gotowy?

- Oczywiście, że tak. – prychnął.

- No to dobrze. – odpowiedział z uśmiechem brunet – Zapowiada się naprawdę świetna zabawa. – dodał przekornie.

- Jeszcze zobaczycie. – nikt nie był pewien do czego powiedział to Kagami, ale wszyscy wyczuli w tym dużą pewność siebie. Czerwonowłosy nie dopuszczał, do możliwości poddania się podjętego zadania.

*   *   *

Co uważniejsi mogli zauważyć  przemykające cienie, a dokładniej jeden. W opustoszałym korytarzu, poruszający się cień, był dość widoczny, ale jego właściciel raczej nie zwracał na to uwagi. Chciał możliwie jak najszybciej dostać się do swojego celu tak, aby nie zostać zauważonym przez nikogo. Jeżeli jego zadanie miało się powieść, dyskrecja była sprawą priorytetową. Gdyby ktoś zobaczyłby go zaraz by o tym wiedzieli wszyscy znajdujący się w budynku.

Upewnił się jeszcze raz, że w pobliżu nie ma nikogo i powoli uchylił drzwi. Przez szparę zobaczył czuprynę niebieskich włosów, co go ucieszyło. Cel na miejscu, pomyślał. Wystarczy tylko to odpowiednio rozegrać a jego zadanie zostanie wykonane i nikt nie będzie już miał wątpliwości co do jego odwagi.

Wszedł do pomieszczenia niezauważony przez niebieskowłosego, który był dość pochłonięty pompowaniem piłek. Dziwne było to, że nie wysłużył się kimś innym.

Kagami zbliżył się do niego na palcach i przygotował się do ostatecznego kroku.

- Cześć Ao – chan. – wymruczał Kagami nadspodziewanie, seksownym głosem.

Aomine drgnął zaskoczony, słysząc znajomy głos. Odwrócił się i zobaczył coś czego miał nie zapomnieć do końca swego życia.

Stał za nim Kagami ubrany jedynie w krótkie, opięte, dżinsowe spodenki i z pejczem w dłoni.

Czerwonowłosy widząc rozszerzone w szoku oczy uśmiechnął się ponętnie i przejechał końcówką pejcza po swoim kroczu, pytając :

- Czy odważysz się?



środa, 10 września 2014

Jaśminowy

JESTEM WINNA PRZEPRASZAM.
Nie było mnie tu już od dawna, ponieważ ponad tydzień. To przez problemy techniczna, a dokładniej komputer, który postanowił się zepsuć. Na szczęście wszystko wróciło do normy i mam zamiar ponownie przystąpić do pracy.
Miniaturka dla Yazu, która najprawdopodobniej będzie na mnie zła za tak długą nieobecność.
_________________________________________________________________________________

Znów poczułem ten aromat. Dla innych jest zbyt nikły, ale ja mam zbyt duże doświadczenie z wszelkimi słodkościami by nie wyczuć tego zapachu. Cudny jaśmin. Jak ta przepyszna herbata.

- Midorima – kun, co tam u ciebie? – pytam z uśmiechem  przysiadając się do zielonowłosego.

- A co cię to interesuje? – odpowiada pytaniem poprawiając okulary.

- Tak, tylko… - odpowiadam wymijająco i nie przestaję się promiennie uśmiechać.

-No więc może pójdziesz już i przestaniesz mi przeszkadzać. - warknął ostro co mnie odrobinę zdenerwowało.

- Wcale nie przeszkadzam, tylko sobie siedzę. - wprawne oko z łatwością zauważy niebezpieczny błysk, który pojawił się w moich oczach. Na szczęście lub nieszczęście Midorima ma naprawdę dobry wzrok.  

- Ach… to ja już idę. –gdy zobaczyłem, że Midorima zaczął szybko zbierać swoje rzeczy, natychmiastowo zareagowałem. Chwyciłem go za nadgarstek, tak by nie naruszyć zabandażowanej dłoni. Pochyliłem się i delikatnie wciągnąłem zapach.

- Tak jak myślałem. – westchnąłem nie odsuwając twarzy od jego cudnych dłoni – To stąd ten słodki jaśmin.

- Tak… - odpowiedział niepotrzebnie Midrima i spojrzał na mnie niepewnie – No i co z tego? – próbował powstrzymać drżenie w swoim głosie, ale ja i tak je wyczułem.


- Nic. – spojrzałem mu prosto w oczy – Po prostu mam ochotę coś schrupać.  

poniedziałek, 1 września 2014

Posiadanie

Zostałam napadnięta przez Yazu, więc teraz nie mogę odmówić jej Akashiego.
Może i jest to krótkie, ale ma wam uświadomić, że
AKASHI TO BOSS AKASHI MOŻE MIEĆ WSZYSTKO.
_________________________________________________________________________________

- Akashi – kun…

- Tak? – mruknął czerwonowłosy.

- Jesteś pewien, że możemy tak… - Kuroko sam nie do końca wiedział jak ma się wyrazić.

- A dlaczego by nie? – spytał Akashi sunąc dłonią po odsłoniętym udzie błękitnookiego.

- No bo wiesz.. – nie potrafił się skupić na niczym gdy Akashi TAK go dotykał. Poczuł, że oblewa się soczystym rumieńcem.

- Ciiii, nikt nie musi się dowiedzieć. – szepnął i przekornie polizał płatek jego ucha - Jesteś mój Kuroko - kun? - spytał.

- Cały twój. - odpowiedział roztapiają się pod jego dotykiem.

                                                 *   *   *

 - No i co? Będziesz tak siedział nad tymi papierkami? – spytał zirytowany Aomine.

- To nie jakieś tam papierki – odpowiedział czerwonowłosy – to plan waszego treningu. – uściślił.

- Myślisz, że nie ma ciekawszych rzeczy od siedzenia w tych papierzyskach? – spytał przekornie i polizał go po policzku – Jestem pewien, że nudziłeś się dziś cały dzień.

- Taa.. – odpowiedział wymijająco i uśmiechnął się na wspomnienie błękitnych oczu oraz uroczych jęków.

Co jak co, ale rozrywek miał pod dostatkiem.

- Jesteś mój Aomine - kun? -wyszeptał mu do ucha.

- Cały. - odpowiedział, zatapiając się w jego ustach.