wtorek, 26 maja 2015

Sztuka zrozumienia 5

Kagami już od dobrej pół godziny czekał na tego idiotę Aomine, który miał mu pomóc dostać się na boisko. Nie miał zbyt dużych trudności gdy chodził po płaskim podłożu, ale gdy w grę wchodziły już na przykład schody to pomoc była mile widziana. Chłopcy z drużyny postanowili rozegrać mały mecz naprzeciw siebie, specjalnie dla niego, ponieważ przez swoją nogę nie chodził nawet do szkoły i nie mógł choćby pooglądać treningów. Drużyna postanowiła, więc wyjść mu na przeciw i zagrać.

Był szczerze podekscytowany na samą myśl zobaczenia meczu. Rozgrywka na żywo to nie to samo co w telewizji. Oglądając mecz na ekranie nie potrafił wskrzesić w sobie tych uczuć, które towarzyszyły mu w oglądaniu meczu na żywo.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby tylko Aomine postanowił się ruszyć. Nawet jeżeli wiedział, że nie zaczną bez niego to nadal nie chciał się spóźnić.

Po kolejnych kilku minutach usłyszał dzwonek do drzwi i czym prędzej pokuśtykał by je otworzyć.

- Dłużej się nie dało? - warknął na niebieskowłosego, wychodząc z domu i od razu zamykając drzwi na klucz. Nie miał czasu teraz się z nim kłócić, mały opieprz w zupełności wystarczy.

- Spokojnie ogierze nie zaczną bez ciebie. - rzucił bezczelnie posyłając uśmiech czerwonowłosemu.

- Ogierze? Chyba coś ci się pomy... -przerwał w połowie zdania, uważnie przyglądając się Aomine.

Zdecydowanie, wyglądał jakoś inaczej. Inaczej niż zwykle. Trudno było mu powiedzieć o co konkretnie chodzi, ale coś po prostu było... inaczej. Nie potrafił w jakiś inny sposób tego ująć. Był całkowicie zdekoncentrowany i nie był pewien co miał teraz robić, a coś na pewno.

- Idziemy w końcu czy nie? Jeszcze kilka sekund temu wielce ci się śpieszyło, a teraz na to nie wygląda. - uśmiech Aomine był zdecydowanie zbyt irytujący i bezczelny by cokolwiek było w porządku.

- Tak chodźmy. 

Zdecydowanie zapowiadało się na coś bardzo niedobrego.
                                                
                                                   *   *   *

Oficjalnie nikt nie wiedział o tym, że Aomine mu pomaga. Nic oczywiście nie mogło się ukryć przed Riko, więc nic dziwnego, że wiedziała o nim od początku. Kuroko również się dowiedział o niebieskowłosym kiedy przyszedł do niego w odwiedziny jednego dnia. Zareagował jak to on - obojętnie.

Problemem, który był coraz bliżej była drużyna. Nie wiadomo jak mogą zareagować a on, nawet jeśli by chciał, to nie pomoże niebieskowłosemu. Mógł zdać się jedynie na Riko. Jej nikt się nie przeciwstawi.

Jak tylko pojawili się w polu widzenia, wszyscy zamarli. Gdy pierwszy szok drużyny, po zobaczeniu Aomine, minął naraz rozpętała się burza.

- Co on tu robi!?

- Czemu ten dupek tu jest!?

- Lepiej mnie trzymajcie bo inaczej...

- Zamknąć się wszyscy do cholery! - ryknęła Riko, od razu uciszając wszystkich obecnych oraz zwracając uwagę przechodniów. - Jakbyście nie zauważyli to Aomine i Kagami przyszli tu razem, więc wasz kolega zaraz na pewno wam wszystkim to wyjaśni.

Czerwonowłosy rozejrzał się po drużynie i ostrożnie zaczął.

- Jak widzicie przyszedł ze mną Aomine. - dało się słyszeć prychnięcie. - No i ten Aomine... on... przyszedł tu ze mną. Przyszedł ze mną, ponieważ... dlatego że... - nie potrafił powstrzymać się przed jąkaniem, był zbyt zestresowany tym, że zawarł niejaki "sojusz" z niebieskowłosym. - On mi pomaga.

- Jak to pomaga? - warknął Hyuuga, zaskakując całą drużynę swoją reakcją. - Zrzucił cię przecież ze schodów! I to w środku sezonu!

- No tak, ale... to znaczy wcale nie zrzucił mnie specjalnie!

W ciągu tego czasu, który spędził z niebieskowłosym, coś się zmieniło. Zmieniło się coś pomiędzy nimi i sprawiło, że nie potrafił już nawet słuchać jak ktoś oczernia Aomine. Nie chciał słuchać już tego i tym podobnych rzeczy. Nie jest już przecież dzieckiem i potrafi pogodzić się z tym, że wróg staje się... kimś innym.

- Aomine nie zrzucił mnie specjalnie to był wypadek i wina leży też po mojej stronie. - uspokoił się chcąc, aby wszyscy mogli się dogadać. - Jeżeli chcecie grać, jak to powiedzieliście dla mnie, to Aomine tez tu będzie, bo przez cały ten czas pomaga mi. A wy, żaden z was nie odwiedził mnie ani razu. No może tylko Riko i Kuroko.

Drużyna nie wyglądała już na zbyt pewną siebie. Złość i szok zamieniły się w wstyd i poczucie winy. Kagami miał rację. Oni nie zobaczyli się z nim od wypadku, a ze słów czerwonowłosego wynika, że Aomine nawet mu pomaga. Teraz  to oni wyszli na dupków.

- No... - zaczął niemrawo Furihata. - Jak pomagasz Kagamiemu i on mówi, że mu pomagasz, a nawet, że to nie przez ciebie spadł to okej. I przepraszam nie powinienem cię obrażać. - ukłonił się lekko w stronę niebieskowłosego.

Reszta chłopców stała w milczeniu bardziej interesując się swoimi butami niż, którymś z dwóch nastolatków. Riko westchnęła kręcąc teatralnie głową.

- Widać, że nikt z was oprócz Furihaty nie myśli. Jesteście kompletnymi kretynami. A teraz może byście już zaczęli ten mecz? Idioci. - mruknęła na koniec.

- No no, nie spodziewałbym się tego po tobie. - niebieskowłosy wyszczerzył się w stronę Kagmiego.

- Czego się niby nie spodziewałeś? - prychnął, siadając na ławce obok boiska.

- Jak to czego? Tej gorącej obrony. - szturchnął go przyjaźnie w ramię.

- Sugerujesz coś? - poruszył sugestywnie brwiami.

- A ty Ahomine?

sobota, 23 maja 2015

Drabble nr.10

- Masz ładne nogi Kise-kun. - powiedział Kuroko z zainteresowaniem oglądając blondyna.
- Może mam ci jeszcze podziękować za komplement, co?
- Niekoniecznie, ale to byłoby bardzo miłe z twojej strony.
- Weź już przestań i poproś tego durnia żeby pozwolił mi się ubrać! - syknął mocno rozeźlony Kise.
- To kara. Jesteś Japończykiem powinieneś mieć poczucie honoru. Co powiedzieliby na to twoi przodkowie? 
- A co mnie moi przodkowie!? Chcę się ubrać!
- Nie.
- Ale oni się na mnie gapią! A tamta babka wcześniej, mnie macała! - jęknął przywiązany do krzesła Kise.
- Jesteśmy przecież na ulicy nic dziwnego.
_____________________________________________________
Na razie tylko to, ale za niedługo dodam kolejny rozdział "Sztuki zrozumienia".
Wiem, że poprzednia notka była już dawno temu, ale tak na dobry początek mój komputer się zepsuł.
Miałam wystartować z kopyta po nieobecności, ale najwyraźniej wszystko sprzeniewierzyła się przeciw mnie. Jeszcze raz przepraszam i postaram się dodać jak najszybciej dalszy ciąg.