Nie ma to jak przypomnieć sobie o zapomnianym. Ostatnio dodawał tylko "Krótką chwilę radości" i zorientowałam się, że robię tak samo jak ze " Skrycie nie w głębi" i ciągle aktualizuję tylko jedno opowiadanie zapominając o różnorodności. No i jak zaczęłam myśleć nad nowym opowiadaniem to przypomniałam sobie, że mam jeszcze to, i oto jest nowy rozdział :D
________________________________________________________________________________
- Przysięgam, że jak jeszcze raz
usłyszę jak siorbiesz, to normalnie rozwalę ci ten kubek, na twoim głupim łbie.
- Nad chorym się będziesz znęcał?
Nie odpowiedział mu tylko warknął
cicho, przyznając w myślach czerwonowłosemu rację. Spaczona psychika – też choroba.
Niby obiecywał sobie, że na czas kiedy będzie się opiekował Kagamim, uspokoi
się. Obędzie bez żadnych wyzwisk, przepychanek czy najzwyczajniejszego w
świecie dokuczania, ale to przecież trudne. O ile w ciągu kilku pierwszych dni
dawał sobie radę i potrafił się powstrzymać, to teraz po tygodniu nie rzadko
zdarzało mu się wybuchnąć.
Kagami zdawał się nie zauważać,
że kiedy tylko posłał w stronę niebieskowłosego jakiś cięty komentarz, ten cały
się spinał i przybierał niebezpieczny wyraz twarzy. Najwyraźniej już jeden
dzień bez kłótni, sprawił że przestał obawiać się wybuchów Aomine, a co dopiero
po tygodniu. Nie baczył na ostrożność, po prostu dokuczał mu bez ogródek, a to
już przychodziło mu naturalnie. Wcale nie musiał się starać, żeby przyszedł mu
do głowy jakiś zgryźliwy tekst czy trafna uwaga, która doprowadzała Aomine do
szału. Przebywanie w jednym pomieszczeniu z Kagamim stawało się dla
niebieskowłosego coraz trudniejsze.
- Może ciasteczko? – zaproponował Kagami
przymilnie, kierując w stronę Aomine opakowanie
piegusków.
- Skąd żeś je wziął? Przecież ty…
a zresztą. – machnął ręką i sięgnął po ciastko.
Zaczął je powoli jeść,
zastanawiając się nad tym jak to możliwe, że wytrzymuje w tym domu już tak
długo. Przez pierwsze trzy dni wracał do siebie, ale szybko się zorientował, że
nie ma to sensu skoro Kagami nie raz i nie dwa dzwonił do niego w nocy, żeby
ten przyszedł do niego i mu pomógł. Denerwujące było takie chodzenie do niego w
nocy, więc postanowił przeprowadzić się do niego na ten czas, co wcale mu się
nie podobało. Koledzy ze szkoły dziwnie się na niego patrzyli gdy ten nie szedł
po szkole w stronę swojego domu tylko zupełnie gdzie indziej. No i co niby miał
im powiedzieć? Wystarczyło warknąć, powiedzieć, że to nie ich sprawa i po
kłopocie, ale i tak irytowało go mieszkanie z czerwonowłosym.
- A herbatki? – podsunął niczemu
nieświadomemu Aomine, kubek z lekarstwem na przeziębienie.
Niby leży w domu z powodu uszkodzonej
nogi, ale przeziębił się kiedy Aomine wietrzył cały jego dom, po tym jak
przypalił curry, które próbował nieumiejętnie przyrządzić. Jedzenie wylądowało
w koszu, a Kagami rozchorował się, i dlatego właśnie postanowił się na nim
trochę zemścić. Nie ma to jak okropne lekarstwo.
- Ta dzięki. – niebieskowłosy nie
zauważył podstępu, krążąc myślami wokół relacji, która tworzyła się pomiędzy
nim a Kagamim.
Napił się, by zaraz wypluć
wszystko na siebie i stolik, przed którym siedział. Kagami zapobiegawczo
odsunął się od niego sekundę temu.
- I jak, smakowało? – zapytał niewinnie
Taiga, nie mogąc powstrzymać wrednego uśmiechu.
- Ty głu… - w ostatnim momencie
powstrzymał się przed wygarnięciem czerwonowłosemu, który najwyraźniej świetnie
się bawił. – Co to było za świństwo?
- Moje lekarstwo. Pocierp trochę jak ja. Może znajdzie się w tobie
trochę współczujących odruchów. – naprawdę dobrze się bawił, widząc jak Aomine
nadal krzywi się po cierpkim napoju, który zaserwował mu Kagami.
- Ta jasne. Od razu umierasz a
się tylko trochę zaziębiłeś. Nic nie ma. – prychnął idąc do pokoju po koszulkę
na przebranie i ścierkę, którą mógłby wytrzeć mokry stół.
- Cierp jak ja! – krzyknął tylko
za nim czerwonowłosy.
Aomine mając gdzieś Kagamiego,
poszedł do pokoju gościnnego, który obecnie był jego pokojem. Wbrew pozorom dom
Kagamiego był naprawdę duży. Wystarczająco duży by zmieścić w nim przestrony
pokój gościnny. Po wejściu do niego, od razu podszedł do szafy, która
znajdowała się naprzeciw łóżka i wyciągnął z niej zwykłą szarą podkoszulke,
którą założył na miejsce tej mokrej, rzuconej po prostu na łóżko. Później zaniosę ją do prania, pomyślał i
skierował się do kuchni w poszukiwaniu szmatki.
Na przekór swoim początkowym
obawą szybko zadomowił się w domu Taigi i z łatwością się w nim poruszał. Nie
miał problemu ze znalezieniem niczego, więc po pewnym czasie zaczął nawet
odkładać wszystko tam, gdzie jemu było wygodniej. Kagami na początku był
zdziwiony nowymi porządkami, ale szybko przyzwyczaił się do zwyczajów
niebieskookiego. Niby irytowali się nawzajem, ale ich wspólne funkcjonowanie
tak naprawdę działało się bez zarzutów.
Znalazł jakąś szmatkę na
kredensie i wrócił do pokoju, w którym Kagami siedział na swoim telefonie
najwyraźniej grając w jedną ze swoich idiotycznych gier. Ich dźwięki śnił się
Aomine po nocach. W koszmarach.
- Mógłbyś przestać w to grać,
albo przynajmniej wyłączyć dźwięk? – zapytał wycierając stolik.
- Ale ta muzyka buduje nastrój.
Moje wyniki z pewnością by spadły gdybym ją wyłączył. – pokiwał przecząco głową
i ponownie skupił całą swoją uwagę na grze.
Daiki westchnął zrezygnowany i
zaprzestał energicznego wycierania, już całkiem suchej powierzchni.
- Słuchaj Kagami… - zaczął
niepewnie. – Nic się nie stanie jeżeli będę przychodził jakieś… trzy godziny
później?
- Co? Czemu? – Taiga spojrzał
zdezorientowany na Aomine, który siedział przed nim wyczekując odpowiedzi.
- Wyobraź sobie, że przez ostatni
tydzień nie pojawiałem się na treningach, bo pomagałem tobie. Doskonale wiesz,
że nie powinienem opuszczać tak wielu treningów, ale ty i tak interesujesz się tylko
sobą! Może i zaproponowałem ci, że będę się tobą zajmował, ale to nie znaczy,
że mam ze wszystkiego rezygnować, nawet ze swoich obowiązków! – sam nie
wiedział dlaczego, ale nagle nie potrafił się powstrzymać przed wygarnięciem tego
wszystkiego Kagamiemu. Zaczął żałować kiedy zobaczył urażoną minę Taigi.
- Jeżeli tak bardzo cię wkurzam,
to nie trzeba było zgadzać się na pomaganie mi. Nie zmuszałem cię do niczego!
- Nie musisz tak od razu… -
próbował załagodzić sytuację, ale Kagami szybko mu przerwał.
- Nie odzywaj się już w ogóle! –
krzyknął czerwonowłosy, krzywiąc się nagle, kiedy przez przypadek oparł się
nieszczęśliwie na nodze i poczuł ostre ukłucie bólu. – Szlag!
- Kagami. Nie ruszaj się. –
Aomine przestraszył się nie na żarty i od razu rzucił do pomocy
czerwonowłosemu, który skulił się z bólu.
Nagle przypomniał sobie upadek
Kagamiego ze schodów. Na początku myślał, ze czerwonowłosy się zgrywa, ale gdy
usłyszał jego krzyk przestraszył się, nawet jeżeli tego nie okazał wyśmiewając
go. Ale teraz było inaczej i nie przeszkadzało mu to, że Taiga zobaczy go z tej
słabszej strony, kiedy troszczy się o kogoś. Pochylił się nad nim z zatroskaną
miną, próbując sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Weź się odsuń Ahomine. –
wysyczał poprzez zaciśnięte z bólu zęby.
- Daj spokój. – odepchnął jego
dłonie, które próbowały go odsunąć.
Chwycił go delikatnie za złamaną
nogę, szybko się orientując, że nawet gdyby się na tym znał nie potrafiłby nic
stwierdzić przez ten gips. Zwrócił też wtedy uwagę na to, że trzymał go
niebezpiecznie blisko jego krocza, co potwierdziło się gdy spojrzał na
zarumienioną twarz Taigi. Był zbyt zaskoczony jego reakcją by go puścić, po
prostu nadal go trzymał za nogą, przyglądając się jego interesującej reakcji.
Nie zdziwiłby się gdyby zareagowała tak jakaś dziewczyna, ale kiedy zachowywał
się tak jakiś facet czuł się raczej zaciekawiony. Na próbę, przesuwał swoją
dłoń coraz to wyżej, aż dotknął jego sprzętu.
- Co ty robisz dupku! – Kagami wydał
z siebie nieziemski ryk, zapominając całkiem o bolącej nodze.
Jeżeli wtedy był tylko
zarumieniony to teraz przypominał już dojrzałego pomidora.
- Kagami. – zaczął spokojnie. –
Czy ty jesteś gejem?