Na razie w planach nie mam żadnego opowiadania, więc wstawię teraz pewnie kilka miniaturek zanim zacznę jakieś nowe.
Miniaturka dla weirdo, która jest według mnie mistrzynią w miniaturkach :D
______________________________________________________
Ten dzień była dla niego ważny.
Choć tak naprawdę ważniejszy powinien on być dla jego chłopaka. Junpei, z
niewiadomych dla niego powodów nigdy nie lubił swoich urodzin, ani ich nie
obchodził. W ten szczególny, wydawać by się mogło, dla niego dzień, co roku
zamykał się w domu i nie przyjmował żadnych gości. Nie mógł zrozumieć jego
zachowania i przy każdej nadarzającej się okazji próbował się dowiedzieć o co
chodzi, jednak zawsze bezskutecznie.
Szedł właśnie do niego z wyraźnym
postanowienie, że w tym roku gdzieś go wyciągnie, bez względu na cenę tego
przed więźnięcia. Chciał zabrać go do ich ulubionego baru, do którego często
chodzą. Pomyślał, że najlepiej będzie bez żadnych niespodzianek, tylko miło z
kolegami. Wiedział, że mimo złego nastawienia okularnika na pewno uda mu się go
wyciągnąć, bo jak nie on, to kto?
Stanął przed drzwiami jego domu,
przygotowując się go tej rozgrywki mentalnie. Zadzwonił na dzwonek spokojnie
czekając na jego reakcję.
- Junpei, wiem, że tam jesteś - zawołał, waląc w drzwi pięściami, kiedy Hyuuga nie otwierał od dobrych kilku
minut. Nie miał zamiaru odpuścić i odejść stąd bez swojego chłopaka –
wychodź stamtąd, bo normalnie wyważę te
drzwi. Wcale nie żartuję – zagroził.
Po chwili już, usłyszał szczęk
otwieranych zamków i zgrzyt klucza. Zza powoli uchylanych drzwi, dojrzał smętną
minę Hyuugi, który najwyraźniej nie był zadowolony ze swojej decyzji.
- Czego chcesz? – spytał z
nienawiścią widoczną w oczach – Mówiłem przecież, że nie chcę się z nikim
widzieć. Szczególnie dziś.
- A właśnie szczególnie dziś,
powinniśmy gdzieś wyjść – zarymował z zadowoloną miną – co powiesz na wyjście
do naszego ulubionego baru? - Widząc jego nieszczególną minę, dodał – Wcale nie
musimy pić, zwykłe towarzyskie spotkanie.
Widząc, że obrona Junpeia coraz
bardziej opada, postanowił iść w zaparte.
- Nie daj się prosić… ale jeżeli
już mi karzesz to zrobić, może się to dla ciebie źle skończyć – zmrużył oczy
groźnie i popatrzył na niego z bliska. Tak to powinno wystarczyć, pomyślał
bijąc sobie brawo. Oczywiście to wszystko działo się tylko i wyłącznie w jego
głowie.
- No nie wiem…
- Och, no nie narzekaj tyle tylko
chodź ze mną.
Spojrzał na niego ostatni raz i
wyszedł z domu, zamykając drzwi na klucz.
- No to idziemy?
* * *
- No to jak mamy się zachowywać?
- Normalnie chyba…
- To nie krzyczymy
niespodzianka!?
- Pewnie, że nie. To ma być
zwykłe koleżeńskie spotkanie.
- Ja bym tam wolał z tortem i ze
świeczkami.
- Ale to nie twoje urodziny.
Kiyoshi – senpai powiedział, Ze jeżeli zrobimy przyjęcie to Hyuuga – senpai się
przestraszy.
- Od razu przestraszy. Najwyżej
przywiążemy go do krzesła…
- Kagami – kun!
- Dobra cicho, już idą.
Od kilku minut cała drużyna
koszykarska Seirin, siedziała w barze i czekała na solenizanta, którego miał
przyprowadzić Kiyoshi. Według jego instrukcji mieli spotkać się z nim jak
kolega z kolegami, bez żadnych niespodzianek mimo że były to jego urodziny.
Wiedzieli o niechęci Hyuugi do obchodzenia urodzin, więc zastosowali się do
jego instrukcji. Przynajmniej większość.
- Cześć Hyuuga.
- Cześć Kiyos…
- Niespodzianka! – zawołał Kagami
wyskakując przed kolegów.
Okrzyk Kagamiego podziałał na
Hyuugą jak straszak, przez który uciekł z przerażoną miną. Wszyscy patrzyli na
jego plecy z zdezorientowanymi minami. To, że reakcja kapitana ich zdziwiłą to było
mało powiedziane.
Teppei, który jeszcze przed
chwilą stał jak wryty, już biegł za swoim chłopakiem. Mimo że był zdziwiony
jego reakcją, postanowił przede wszystkim dowiedzieć się o co chodzi z tą
awersją do urodzin. Tym razem mu nie odpuści, o nie!
* * *
- Stój, Junpei!
Po kilku minutach pościgu,
Teppeiowi w końcu udało się dogonić
uciekiniera i złapać go w ślepej uliczce.
- Daj mi spokój! – zdenerwował się
Hyuuga, stając w pozie obronnej – O co ci chodzi?
- O co mi chodzi? – powiedział również
zdenerwowany – To ty najwyraźniej masz jakiś problem. Twoje głupie zachowanie w
każde urodziny jest dla mnie niezrozumiałe. Wytłumacz mi to w końcu!
- No dobra… - zdecydował
zrezygnowany – Ale nie tu. Choć do mnie.
* * *
Po przyjściu do domu Hyuugi,
Kiyoshi usiadł naprzeciw niego i spokojnie czekał na niego. Był zdecydowany, że
nie wyjdzie dopóki Junpei wszystkiego mu nie wyjaśni.
- Ech… - westchnął Hyuuga – To stało
się jak miałem siedem lat. To był dzień moich urodzin. Najpierw poszedłem
zagrać z kolegami w kosza i po kilku rozgrywkach wróciłem do domu. No i jak
wszedłem do domu okazało się, że zrobili mi przyjęcie niespodziankę, więc jak
krzyknęli niespodzianka to ja (niezidentyfikowane dźwięki)…
- Co ty?
- No już powiedziałem – okropnie się
zaczerwienił.
- Ale nie słyszałem…
- No popuściłem!
- Co zrobiłeś? – zapytał Teppei
robiąc wielkie oczy.
- Zesikałem się ze strachu, no!
Po dziś dzień, wszyscy sąsiedzi
mogą potwierdzić, że w życiu nie słyszeli głośniejszego śmiechu niż wtedy,
szesnastego maja w dniu urodzin Hyuugi Junpeia.
Łoborze, dziękuję za dedyka, aż mi się cieplutko na serduszku zrobiło XDD
OdpowiedzUsuń"W ten szczególny, wydawać by się mogło, dla niego dzień, co roku zamykał się w domu i nie przyjmował żadnych gości." to samo zrobię za rok na osiemnastkę, pal licho prezenty i pieniądze, wolę mieć spokój i butelkę białego wina tylko dla siebie XD
"- Od razu przestraszy. Najwyżej przywiążemy go do krzesła…
- Kagami – kun!" uwielbiam te zapędy Kagamiego, uszczęśliwianie na siłę :D Powód Hyuugi...bezcenny, no ale każdy miał jakiś wstydliwy moment w życiu, najgorzej jeśli ta sama okazja powtarza się co rok i wspomnienia dokuczają XD Miniaturka fajna, przyjemna i plusik za pairing, mało go w polskim fandomie i wielu (ja na przykład) w ogóle zapomina o jego istnieniu, jeszcze raz dziękuję za dedyka ^q^
Nie żebym była nieskromna, ale czasem wiem jak uszczęśliwić człowieka :)
UsuńOczywiście nie obyłoby się bez, bezcennych rad Kagamiego, fenomen jego geniuszu na zawsze zostanie dla ludzkości zagadką.
Amen