czwartek, 7 sierpnia 2014

Urodziny

Na razie w planach nie mam żadnego opowiadania, więc wstawię teraz pewnie kilka miniaturek zanim zacznę jakieś nowe.
Miniaturka dla weirdo, która jest według mnie mistrzynią w miniaturkach :D 
______________________________________________________

Ten dzień była dla niego ważny. Choć tak naprawdę ważniejszy powinien on być dla jego chłopaka. Junpei, z niewiadomych dla niego powodów nigdy nie lubił swoich urodzin, ani ich nie obchodził. W ten szczególny, wydawać by się mogło, dla niego dzień, co roku zamykał się w domu i nie przyjmował żadnych gości. Nie mógł zrozumieć jego zachowania i przy każdej nadarzającej się okazji próbował się dowiedzieć o co chodzi, jednak zawsze bezskutecznie.

Szedł właśnie do niego z wyraźnym postanowienie, że w tym roku gdzieś go wyciągnie, bez względu na cenę tego przed więźnięcia. Chciał zabrać go do ich ulubionego baru, do którego często chodzą. Pomyślał, że najlepiej będzie bez żadnych niespodzianek, tylko miło z kolegami. Wiedział, że mimo złego nastawienia okularnika na pewno uda mu się go wyciągnąć, bo jak nie on, to kto?

Stanął przed drzwiami jego domu, przygotowując się go tej rozgrywki mentalnie. Zadzwonił na dzwonek spokojnie czekając na jego reakcję.

- Junpei, wiem, że tam jesteś - zawołał, waląc w drzwi pięściami, kiedy Hyuuga nie otwierał od dobrych kilku minut. Nie miał zamiaru odpuścić i odejść stąd bez swojego chłopaka – wychodź  stamtąd, bo normalnie wyważę te drzwi. Wcale nie żartuję – zagroził.

Po chwili już, usłyszał szczęk otwieranych zamków i zgrzyt klucza. Zza powoli uchylanych drzwi, dojrzał smętną minę Hyuugi, który najwyraźniej nie był zadowolony ze swojej decyzji.

- Czego chcesz? – spytał z nienawiścią widoczną w oczach – Mówiłem przecież, że nie chcę się z nikim widzieć. Szczególnie dziś.

- A właśnie szczególnie dziś, powinniśmy gdzieś wyjść – zarymował z zadowoloną miną – co powiesz na wyjście do naszego ulubionego baru? - Widząc jego nieszczególną minę, dodał – Wcale nie musimy pić, zwykłe towarzyskie spotkanie.

Widząc, że obrona Junpeia coraz bardziej opada, postanowił iść w zaparte.

- Nie daj się prosić… ale jeżeli już mi karzesz to zrobić, może się to dla ciebie źle skończyć – zmrużył oczy groźnie i popatrzył na niego z bliska. Tak to powinno wystarczyć, pomyślał bijąc sobie brawo. Oczywiście to wszystko działo się tylko i wyłącznie w jego głowie.

- No nie wiem…

- Och, no nie narzekaj tyle tylko chodź ze mną.

Spojrzał na niego ostatni raz i wyszedł z domu, zamykając drzwi na klucz.

- No to idziemy?

                                                  *   *   *

- No to jak mamy się zachowywać?

- Normalnie chyba…

- To nie krzyczymy niespodzianka!?

- Pewnie, że nie. To ma być zwykłe koleżeńskie spotkanie.

- Ja bym tam wolał z tortem i ze świeczkami.

- Ale to nie twoje urodziny. Kiyoshi – senpai powiedział, Ze jeżeli zrobimy przyjęcie to Hyuuga – senpai się przestraszy.

- Od razu przestraszy. Najwyżej przywiążemy go do krzesła…

- Kagami – kun!

- Dobra cicho, już idą.

Od kilku minut cała drużyna koszykarska Seirin, siedziała w barze i czekała na solenizanta, którego miał przyprowadzić Kiyoshi. Według jego instrukcji mieli spotkać się z nim jak kolega z kolegami, bez żadnych niespodzianek mimo że były to jego urodziny. Wiedzieli o niechęci Hyuugi do obchodzenia urodzin, więc zastosowali się do jego instrukcji. Przynajmniej większość.

- Cześć Hyuuga.

- Cześć Kiyos…

- Niespodzianka! – zawołał Kagami wyskakując przed kolegów.

Okrzyk Kagamiego podziałał na Hyuugą jak straszak, przez który uciekł z przerażoną miną. Wszyscy patrzyli na jego plecy z zdezorientowanymi minami. To, że reakcja kapitana ich zdziwiłą to było mało powiedziane.

Teppei, który jeszcze przed chwilą stał jak wryty, już biegł za swoim chłopakiem. Mimo że był zdziwiony jego reakcją, postanowił przede wszystkim dowiedzieć się o co chodzi z tą awersją do urodzin. Tym razem mu nie odpuści, o nie!

                                                *  *   *   

- Stój, Junpei!

Po kilku minutach pościgu, Teppeiowi  w końcu udało się dogonić uciekiniera i złapać go w ślepej uliczce.

- Daj mi spokój! – zdenerwował się Hyuuga, stając w pozie obronnej – O co ci chodzi?

- O co mi chodzi? – powiedział również zdenerwowany – To ty najwyraźniej masz jakiś problem. Twoje głupie zachowanie w każde urodziny jest dla mnie niezrozumiałe. Wytłumacz mi to w końcu!

- No dobra… - zdecydował zrezygnowany – Ale nie tu. Choć do mnie.

                                                   *   *   *

Po przyjściu do domu Hyuugi, Kiyoshi usiadł naprzeciw niego i spokojnie czekał na niego. Był zdecydowany, że nie wyjdzie dopóki Junpei wszystkiego mu nie wyjaśni.

- Ech… - westchnął Hyuuga – To stało się jak miałem siedem lat. To był dzień moich urodzin. Najpierw poszedłem zagrać z kolegami w kosza i po kilku rozgrywkach wróciłem do domu. No i jak wszedłem do domu okazało się, że zrobili mi przyjęcie niespodziankę, więc jak krzyknęli niespodzianka to ja (niezidentyfikowane dźwięki)…

- Co ty?

- No już powiedziałem – okropnie się zaczerwienił.

- Ale nie słyszałem…

- No popuściłem!

- Co zrobiłeś? – zapytał Teppei robiąc wielkie oczy.

- Zesikałem się ze strachu, no!

Po dziś dzień, wszyscy sąsiedzi mogą potwierdzić, że w życiu nie słyszeli głośniejszego śmiechu niż wtedy, szesnastego maja w dniu urodzin Hyuugi Junpeia.  

2 komentarze:

  1. Łoborze, dziękuję za dedyka, aż mi się cieplutko na serduszku zrobiło XDD
    "W ten szczególny, wydawać by się mogło, dla niego dzień, co roku zamykał się w domu i nie przyjmował żadnych gości." to samo zrobię za rok na osiemnastkę, pal licho prezenty i pieniądze, wolę mieć spokój i butelkę białego wina tylko dla siebie XD
    "- Od razu przestraszy. Najwyżej przywiążemy go do krzesła…
    - Kagami – kun!" uwielbiam te zapędy Kagamiego, uszczęśliwianie na siłę :D Powód Hyuugi...bezcenny, no ale każdy miał jakiś wstydliwy moment w życiu, najgorzej jeśli ta sama okazja powtarza się co rok i wspomnienia dokuczają XD Miniaturka fajna, przyjemna i plusik za pairing, mało go w polskim fandomie i wielu (ja na przykład) w ogóle zapomina o jego istnieniu, jeszcze raz dziękuję za dedyka ^q^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie żebym była nieskromna, ale czasem wiem jak uszczęśliwić człowieka :)
      Oczywiście nie obyłoby się bez, bezcennych rad Kagamiego, fenomen jego geniuszu na zawsze zostanie dla ludzkości zagadką.
      Amen

      Usuń