poniedziałek, 23 lutego 2015

Nadzieje 2

Słońce mocno świeciło od samego rana, więc po południu było upalnie, na tyle na ile może być wiosną. Pogoda pasowała idealnie na spacer.

Thomas i Edward od kilku minut spacerowali po lesie znajdującym się niedaleko szpitala. Zgodnie z tym co Thomas powiedział poprzedniego dnia, kapral mógł przy okazji ćwiczyć chodzenie z laską.

- Co się dzieje na froncie* poruczniku? – spytał nagle Edward.

- Na froncie…? Myślę, że nie powinniśmy o tym rozmawiać. – odpowiedział nie będąc do końca pewnym co ma mu odpowiedzieć.

Oczywiście mógłby mu opowiedzieć o sytuacji na froncie, ale jaki był tego sens? Już kiedy go poznał zorientował, że ten popadł w depresję po tym jak stracił wzrok, a wojna przecież nie jest wesoła rzeczą. Nie działo się najgorzej dla nich, to prawda, ale i tak z pewnością będą w stanie znaleźć lepsze tematy do rozmów, bo jak dobrze by nie szła im wojna to mi tak przygnębiający temat.

- Czy nie możemy mówić do siebie po imieniu? – zwrócił się do niego i gdyby tylko mógł z pewnością uważnie przyglądałby się Thomasowi, którego naprawdę zaskoczyło to pytanie.

- No cóż, wojna nadal trwa, więc jest pan dla mnie nieprzerwanie kapralem.

- Tak, tak. Ale to dość głupie, jeżeli mogę tak powiedzieć. Nie walczymy, siedzimy oddaj w tym szpitalu i no… po prostu nie widzę w tym sensu.

Thomas nie wiedział co powiedzieć. Edward naprawdę go zaskoczył tą propozycja. Oczywiście, może mu chodzić tylko o wygodę, ale… nawet w ten sposób nie potrafi nie robić sobie nadziei, że chodzi jednak o coś więcej.

- Jeżeli nie chcesz to ja rozumiem, ponieważ… - zamilkł wzdychając na koniec i stając na środku ścieżki.

- Myślę, że to w porządku. Może masz rację i powinniśmy w czasie rozmów mówić do siebie po imieniu.

- To wspaniale… Thomas.

- Też tak myślę Edwardzie. – na te słowa Edward uśmiechnął się.

Thomas odwzajemnił  jego uśmiech nie przejmując się tym, że ten go nie może zobaczyć.

                                                 *   *   *

- Więc lubisz siostrę Crawley?

- W jakim sensie Thomasie? – odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Jak to w jakim sensie? Wczoraj stwierdziłeś, że jest bardzo miłą osobą, dlatego więc pomyślałem, że naprawdę ją lubisz. Bardzo. – powiedział krzywiąc się i próbując zamaskować swoją zazdrość.

- Nie chodziło mi o to, że ja ją bardzo lubię. Myślałem, że to ty ją bardzo lubisz i dlatego…

- Co? Co dlatego? – spytał szybko chcąc wiedzieć o co mu może dokładnie chodzić. Czyżby sugerował, że to on zakochał się w siostrze Crawley?

- …dlatego się ciebie pytałem co o niej sądzisz. – dokończył spokojnie nie zwracając uwagi na wybuch Thomasa. – To nic złego wydaje mi się. Mam na myśli to, że można już teraz spotkać pary… co więcej małżeństwa z różnych klas społecznych. Umm… to dla ciebie, jeżeli i ona cię lubi, nic trudnego być teraz razem. – Edward próbował się tłumaczyć, maskując swoje zdenerwowanie i zakłopotanie. A jeżeli się nie mylił mógł również wyczuć zazdrość!

Thomas stał przed nim, patrząc się na niego z szeroko otwartymi ustami. Czuł, że to była ta właśnie chwila kiedy może się przekonać czy Edward również coś do niego czuje. Był świadom ryzyka, bo gdyby jednak okazało się, że Edward nie ma do niego podobnych uczuć mogłoby się to dla niego skończyć w najgorszym razie więzieniem. Ale nawet to wiedząc nie potrafił zrezygnować.

- Więc myślisz Edwardzie, że mam uczucia do siostry Crawley?

- Jeżeli tak jest to naprawdę myślę… - zaczął szybko zakłopotany, jednak Thomas mu przerwał.

- Nie jestem w niej zakochany.

-Nie? To dobrze. Znaczy się… ja… chcę powiedzieć, że… - próbował poprawić się w jakiś sposób zaprzeczyć temu co powiedział, ale dla Thomas wszystko było już jasne.

- Ja też myślę, że to dobrze. Dobrze że nic nie czuję do siostry Crawley, bo gdyby tak było nie mógłbym zrobić tego.

Zmniejszył odległość miedzy nimi robiąc krok w przód i całując Edwarda prosto w usta. Tak było naprawdę dobrze.

________________________________________________________________________________
*Akcja serialu, dokładnie 2 sezonu, w czasie którego toczą się te wydarzenia, miała miejsce w czasie pierwszej światowej. Thomas pomaga w szpitalu po tym jak został zraniony na froncie, a Edward jest pacjentem, który stracił wzrok przez wybuch. To informacja dla tych, którzy nie rozumieli tego jak tytułują siebie, a kim poza wojną są, ponieważ Thomas zaciągnął się do armii będąc kamerdynerem, a Edward pochodzi z bogatej rodziny i jest dziedzicem majątku.

4 komentarze:

  1. Nie powiem, długo się nie cykali z pocałunkiem ;P Teraz już ogarniam, dlaczego kamerdyner i w ogóle xD Kto by pomyślał, że przez cały ten czas coś do siebie czuli... I wyszło to przez jakąś pielęgniarkę... Znaczy ja wiedziałam, że się kochają, bo tak miało być, ale nie że tak szybko xDD W sumie wydarzenia jak już wyznali sobie uczucia mogą być ciekawe, tyle scenariuszy, tyle możliwych opcji i zdarzeń, a wszystko w czasie brutalnej, zimnej wojny... Nie mogę się doczekać, w końcu znając Hitomi zaskoczy nas w najbardziej nieoczekiwanym miejscu ;D Całuski i weny, słońce ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego tak szybko, ponieważ nie będzie to długie. Pewnie wstawię jeszcze jeden taki rozdzialik i to tyle. Pomysł już mam, więc mam nadzieję że zaspokoi toje pragnienia :D

      Usuń
  2. Ja pierdole, drugi rozdział a tu już pocałunek.... nie powiem, żeby mi to przeszkadzało, a skąd, jestem raczej zadowolona. I to bardzo. Wiesz w końcu, Hitomi, że ja jestem bardzo niewyżytym stworzeniem, nie? I lubię taki niespodziewany obrót akcji (obrót? to się chyba jakoś inaczej nazywało. ale chuj tam, nieważne). Po prostu mnie zaskoczyłaś tak szybkim, hmmm, czynem. Może też jestem trochę zazdrosna, bo nie masz problemu, na który ja cierpię, tzn; nie rozwlekasz akcji niemiłosiernie. A ja, odzyskawszy w końcu kopię dydku twardego, zabrałam się za kończenie rozdziału Requiem i, kurwa, z jednego zrobiły się dwa, a to wszystko dlatego, bo tak bardzo zjebałam Tetsu, eh.... A do tego Ty mi wyjeżdżasz z akcją, którą widać, że masz pod taką zajebistą kontrolą i CLD załamała się całkowicie i pozostało jej już tylko pocięcie się w kącie marchewką. Life is bruuuuuuutal~
    Dobra, dość tego jęczenia.
    Pomijając samą kwestię pocałunku, która wywołała na mojej mordzie szeroki uśmiech, sam rozdział bardzo mi się podobał. Polubiłam obie postacie, do tego lubię teksty osadzone w realiach trakcie wojny, so.... CLD approves~!
    Czekam na kontynuację, ale nie zapominaj mi, proszę, o KCR, bo ja chcę już tak bardzo wiedzieć, kto jest obiektem westchnień Tetsu (sama mówiłam, że rozpracowuję Cię jak bombę xd).
    Także weny i pisz, pisz, dużo i często~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie to długie, więc nie widziałam sensu żeby cokolwiek rozwlekać. Nie załamuj się, bo to ja tobie zazdroszczę. Ja przecież za cholerę nie mogę napisać dłuższego rozdział i wiem, że po takich krótkich pozostaje niedosyt. KCR nie mam zielonego pojęcia kiedy będzie, nie mam na razie pomysłu jak to dokładnie zgrać żeby było dobrze i potrzebuje jeszcze kilka dni żeby to rozpracować, a będzie trudno, bo tyle nauki nam cisną po feriach, że głowa mała.
      Dzięki co CLD i ty też trzymaj formę :D

      Usuń