wtorek, 15 lipca 2014

Nadzieja

Postacie zostały zaczerpnięte z serialu ,,Shameless US''.
Pairing Ian x Mickey
______________________________________________________________________

- Chodź, może coś zjemy – Mickey od kilku minut próbował przekonać Iana do wyjścia z łóżka – no chodź proszę.

Kiedy Fiona powiedziała mu, że Ian jest bipolarny na początku nie rozumiał o czym ona mówi. Przecież to była zwykła depresja każdemu mogła się przydarzyć. Lecz później przemówili mu do rozumu i przyjął do wiadomości, że mogą mieć rację zwłaszcza, że ich matka na to chorowała. Mógł to zrozumieć i się z tym pogodzić, ale miarka się przebrała gdy powiedziała, że będzie musiał być hospitalizowany.

Retrospekcja

,,- Znaczy, że co? Chcecie zamknąć go w wariatkowie!?

- Zrozum tam będą potrafili mu pomóc.

- Nie! Nie ma mowy, nie zamkniecie go w szpitalu dla psycholi!

- Czy ty nic nie rozumiesz? On może próbować się zabić!

- No więc schowamy wszystkie noże!

- Nie możemy tak. Zmiany nastrojów są niemożliwe do opanowania!

- Nie mów mi co jest niemożliwe!

- Ale…

-Zaopiekujemy się nim! Ty.  Ja. My! – Mickey przeszedł do kuchni – Zostanie tutaj, ze mną!’’

Wspominając ten moment coś go ścisnęło za serce. Tak bardzo chciał żeby Fiona zrozumiała, że chce tylko jak najlepiej dla Iana.

 Kochał go

Potrafił się nim zaopiekować i zrobiłby dla niego wszystko. Dosłownie.

*   *   *

- Szlag by ich, nigdy nie mają tych bekonowych chrupek. Człowiek idzie tam, nawet płaci! A ci co?

Mickey zaraz po przyjściu ze sklepu postanowił zrobić kolację i ponownie spróbować wyciągnąć Iana z łóżka. Nie mógł przecież leżeć w nim całymi dniami i to bez jedzenia. Musiał wstać i spróbować się jakoś pozbierać. Wiedział, że to możliwe po prostu obaj muszą się do tego przyłożyć.

Gdy wszedł do kuchni ujrzał przerażający widok. Ian leżał blady i nieprzytomny na podłodze, z jego obu nadgarstków sączyła się krew, która utworzyła obok niego dwie, szkarłatne plamy.

- Cholera jasna! Ian ty głupku co żeś ty zrobił!

Przerażony rzucił się do niego próbując zatrzymać krwotok z nadgarstków. Po chwili dezorganizacji sięgnął po telefon i zadzwonił po karetkę.

*   *   *

- No i co teraz zamierzasz?

Rozjuszona Fiona stanęła naprzeciw czarnowłosego, który siedział z twarzą ukrytą w dłoniach. Był całkowicie przerażony. Nadal nie mógł się pozbierać po tym jak znalazł Iana, scena z jego bezwładnym ciałem cięgle stawała mu przed oczyma. Szpitalny korytarz przy tym wszystkim wcale nie pomagał myśleć ani się uspokoić.

- Rozumiem, że jesteś roztrzęsiony – szatynka usiadła naprzeciw Mickeya – ale uprzedzałam, coś takiego może się zdarzyć. Nie łatwo jest żyć z taką osobą, bo najczęściej potrzebuje stałej opieki. Dlatego też po tym jak go wypiszą pojedziemy z nim do psychiatry.

Fiona spojrzała na niego próbując znaleźć zrozumienie na jego twarzy, ale ten siedział nadal nie ruchomo jak gdyby wcale jej nie zauważał.

- Mickey rozumiesz mnie? Spójrz na mnie! – nie wytrzymała i szarpnęła go za dłonie. Wtedy też zobaczyła zalaną łzami twarz, którą ten czym prędzej zaczął wycierać.

Lip, który przyglądał się temu wszystkiemu z daleka, podszedł do nich i usiadł obok czarnowłosego. Westchnął podjąć mu chusteczkę, a gdy ten doprowadził się do porządku zmusił go aby na niego spojrzał.

- Posłuchaj mnie uważnie – zwrócił jego uwagę na siebie – rozumiem, że jesteś w rozsypce. My też. Ale najważniejszy jest teraz Ian, którym musimy się odpowiednio zająć.

- Ok, ale co ja…

- Musisz zrozumieć, że powinien trafić do zakładu psychiatrycznego. Tak będzie dla niego najlepiej, a gdy już mu pomogą i będzie w lepszym stanie wróci. Ok?

- Dobrze zróbmy tak.

Wiedział, że to będzie najlepsze dla Iana. Kochał go i chciał dla niego jak najlepiej dlatego właśnie zgodził się na to wszystko.

*   *   *

- Wiesz Ian, wszystko będzie dobrze. Prawda?

Debbie żegnała się z nim próbując podnieść go na duchu, ale tak naprawdę on nadal był w stanie depresji i ona sama nie była pewna co z nim dalej będzie.

Po rudowłosej reszta rodziny Gallagherów również pożegnała się z Ianem i odeszli kawałek żeby dać trochę intymności parze.

- Trzymaj się tam. Rozumiesz? – Mickey spojrzał na rudowłosego, który dopiero teraz zwrócił uwagę na niego – Wiem, że jak wrócisz to będzie z tobą lepiej. No i wiesz – podał mu zeszyt do ręki – to jest pamiętnik. Jakbyś czuł się samotny to napisz do mnie. Ok?

Spojrzał na niego i pocałował go w policzek, teraz mógł mieć jedynie nadzieją, że Ian wróci do niego po leczeniu i jego stan będzie lepszy, dzięki czemu znów będą mogli być razem. 
Nadzieja to wszystko co mu teraz pozostało.   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz