niedziela, 13 lipca 2014

Czekoladowy piątek Rozdział 2

Bardzo dziękuje wszystkim, którzy skomentowali pierwszy rozdział i jak obiecałam dedykuję tę notkę weirdo, która podchodzi do mojego bloga z dużym entuzjazmem :D
______________________________________________________

Sytuacja była zdecydowanie trudna.

Trudna do pojęcia i zrozumienia, nie potrafił domyślić się co nim kierowało. Jego zachowanie wskazywało na pewną dozę zdenerwowania i skrępowania, które wcale nie były rzeczą pasującą do zwyczajowego zachowania Murasakibary. Na co dzień znudzony i obojętny olbrzym nagle zmienił się w osobę niepewną i niezdecydowaną. To wszystko było tak dziwne, że nawet on zaczął podzielać skrępowanie kolegi z drużyny. Wystarczająco problematyczne były czekoladki, które dostawał co piątek, więc prośba fioletowowłosego całkiem zbiła go z pantykału, mimo jego opanowanego zachowania.

Koniec końców powinien przestać się tym zadręczać i nareszcie zrobić coś konstruktywnego, bo pomimo iż od dawna był już w domu nadal nie odrobił lekcji. Kompletnie nie miał głowy do niczego oraz pojęcia o co może chodzić. Chyba nie dręczyła go ta sytuacja po treningu? Od razu po tej myśli prychnął zniesmaczony. Nie, to nie możliwe. Murasakibara po prostu chce się z nim spotkać 
jak kolega z kolegą i tyle.

Nic więcej.
                                            *   *   *

To było czyste szaleństwo. 

Głupota do potęgi entej.

Jak mógł to zrobić, tak podejść do niego i poprosić o spotkanie. Tyle czasu obiecywał sobie, że da temu wszystkiemu spokój i przestanie myśleć o Midorimie. Długo przestrzegał swojego postanowienia aż do czasu kiedy zaczął podsyłać mu te nieszczęsne czekoladki. Na początku wydawało się mu to dobrym pomysłem. Wszędzie przecież pisali, że dawanie słodkości jest romantyczne, więc był pewien tego co robi. On sam je uwielbia, więc pomyślał że Midorima będzie zadowolony z tych podarków. Czekoladowy piątek przyszedł mu do głowy niespodziewanie i był pewien, że to będzie strzał w dziesiątkę. Z czasem jednak przekonał się, że zielonowłosego wcale to nie rusza i wydaje się być obojętny na jego działania. Ba, nawet Kise wyglądał na bardziej zafascynowanego tym wszystkim niż sam zainteresowany, ale czego miał się spodziewać od tego wiecznie aroganckiego koszykarza.

Wcale go to nie zdenerwowało ani nawet zasmuciło po prostu czuł się przegrany. Bolało bardziej niż przegrany mecz, bardziej niż wszystkie inne błędy popełnione w jego życiu. Naprawdę nie chciał zakochiwać się w swoim koledze z drużyny, ale to było silniejsze od niego. Był pewien, że nie stało się to nagle, lecz z dnia na dzień coraz częściej zauważał Midorimę i wszystko co on robił zdawało się być ciekawsze niż cokolwiek innego.

Był cicho.

Nie próbował się do niego zbliżyć, lecz dopiero gdy zaczął wysyłać mu te czekoladki poczuł desperację. Wiedział, że dłużej nie wytrzyma dusząc tego w sobie, więc postanowił że powie mu co czuje nie zważając na konsekwencje tego czynu. Wszystko miało rozstrzygnąć się jutro. To miał być  dzień wyznań i szczerości. Mógł mieć tylko nadzieję, że Midorima nie odrzuci go na samym początku.
                                               *   *   *

Była już szesnasta pięć a Midorima nadal czekał na Murasakibarę. Niecierpliwił się i już z piętnaście razy obiecywał sobie pójść, ale nie potrafił tego zrobić. Mimo uporczywego wmawiania sobie, że to tylko koleżeńskie spotkanie nadal gdzieś w środku miał przeczucie iż chodzi o coś więcej. Coś mu mówiło, że nie do końca ta sytuacja jest tak prosta.

- Uch, spóźniłem się. Sorki – powiedział z pozoru beztrosko, ale dało się wyczuć w jego głosie nutkę zdenerwowania.

- Można się było tego spodziewać – powiedział Midorima patrząc na niego znad okularów – wcale mnie nie zdziwił twój brak punktualności.

- Przesadzasz trochę. To tylko pięć minut – rozsiadł się wygodnie naprzeciw Midorimie utrzymując na ustach fałszywy uśmiech, a przecież on nie ma zwyczaju się uśmiechać – może zamówimy szejka? Ja bym wziął czekoladowego. A ty?

- Niech będzie bananowy.

Zaraz po pójściu po napoje przez Murasakibarę zaczął się zastanawiać o co może mu chodzić. Od jego wejścia widział, że coś jest nie tak i czymś się denerwuje. Ani razu nie spojrzał mu w oczy choć zawsze to robi i się nie krępuje. Teraz był już pewien, że Murasakibara chce mu coś powiedzieć.

Po pięciu minutach Murasakibara wrócił z napojami i wyglądał dużo lepiej.

- Proszę – podał mu jego, a sam usiadł na swoim miejscu i od razu spróbował – mmm, pyszny.

- Z pewnością – potwierdził poprawiając okulary – lecz mam przeczucie, że chciałbyś mi coś powiedzieć. Nie prawdaż?

Murasakibara spojrzał na niego bezradnie nie mając pojęcia jak rozpocząć tę rozmowę. Midorima zaś przybrał pokerową maskę i czekał aż ten ułoży sobie w głowie to co ma do powiedzenia.

- Chcę żebyś wysłuchał mnie dokładnie nie przerywając mi – spojrzał na niego uważnie – bo chciałbym ci coś powiedzieć ważnego.

- Dobrze kontynuuj.

Po odliczeniu do dziesięciu Murasakibara stwierdził, że nie będzie już lepszego momentu na wyznanie swoich uczuć.

- Od jakiegoś czasu… ja… - mimo pewnego postanowienia jąkał się nie wiedząc jak to powiedzieć – chcę ci po prostu powiedzieć, że od jakiegoś czasu coś do ciebie czuję – skończył, odetchnąwszy z ulgą. Spojrzał na zielonowłosego  czekając  na jakąś reakcję, ale ten spojrzał na niego nie rozumiejąc.

- Ale co?

- Jak to co?

- Nie wiem… - powiedział drżącym głosem – nie rozumiem co ty do mnie czujesz.

- No przecież… - Murasakibara spojrzał na niego mrugając – chodzi o to, że cię po prostu kocham – skończył miękko.

Kiedy tylko skończył, Midorima wstał przewracając krzesło i wybiegł nawet nie spojrzawszy na niego.        

2 komentarze:

  1. No co, trzeba wspierać młodych *pompony* :D
    Midorin jakie rozmyślania, to tak jak się mówi, że kobieta w ciągu kilku sekund potrafi dopasować komplet sytuacji jakie mogą się wydarzyć podczas spotkania z drugą osobą...gdzieś coś słyszałam, może rzeczywiście coś w tym jest XD
    Umówione spotkanie i już się spóźnił, za to Midorima zyskał dodatkowe pięć minut na próbę odczytu intencji z jego wcześniejszych zachowań i kolejne pięć na coś w rodzaju aktualizacji danych, ludzie którzy myślą mają trudniej w życiu :D
    Naaargh, dlaczego podrywanie tsundere zawsze musi być takie trudne. Dobrze, że chociaż był na tyle w humorze, żeby mu po prostu uciec, a nie wykonać "rzut za trzy" prosto na jego głowę, nawet krzesło przewrócił XD
    Widzę już tycią poprawę w pisaniu, a z błędów pamiętam tylko "Nie prawdaż", spacja za dużo :D Także ten, powodzenia w pisaniu kolejnych ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się właśnie aby Midorima nie przypominał siebie takim jakim jest na co dzień, ale żeby właśnie jego charakter (jakby to powiedzieć) się trochę zachwiał.
      Cieszę się, że jest poprawa i zachęcam do dalszego czytania :D

      Usuń