wtorek, 30 grudnia 2014

Dodatek z "Krótka chwila radości'' i Przeprosiny

Co do przeprosin... Chodzi oczywiście o moją nieobecność. Była natury technicznej i nie będę was zanudzała wyjaśnieniami, więc po prostu... PRZEPRASZAM. Jak bym nie chciała nie miałam raczej możliwości napisania czegokolwiek, więc jak dostałam tylko sprzęt w swoje ręce, od razu wzięłam się do pisania. Nie będę nadrabiała świątecznych dodatków, ani niczego takiego, tylko po prostu pójdę z prądem i będę kontynuowała to co mam. Raz jeszcze przepraszam i zapraszam do czytania małego dodatku (tak w nawiasie to taka jakby odpowiedź, na kreację mamy Kuroko przez CLD):D
________________________________________________________________________________

- Kuro-chan? Wszystko w porządku? Bo wiesz, raczej na to nie wygląda. – błękitnowłosa kobieta spojrzała na Kuroko zaniepokojona i szybko przyłożyła dłoń do jego czoła. – Nie masz gorączki. Coś się stało?

- Nie, nic się nie stało mamo. – odpowiedział nawet na nią nie patrząc, a ona od razu wyczuła różnicę w jego zwyczajowym zachowaniu.

- Stało się. Przecież cię znam. – przewróciła oczami. – Wyglądasz bardziej przygnębiająco niż zazwyczaj. - zachichotała krótko, ignorując karcące spojrzenie swojego męża.

- Nic mi nie jest. Mówiłem ci przecież. – on również zignorował swojego ojca gdy ten spojrzał na niego zaniepokojony.

Przy stole zapanowała cisza. Kuroko ani jego matka, nie mieli zamiaru kłócić się pomiędzy sobą, a ta rozmowa tylko do tego zmierzała. Nawet jeżeli się z niego trochę podśmiewała, to tak naprawdę wiedziała, że jej syn ma jakiś problem, a na problemy dobry jest śmiech.

Zawsze chciała zaszczepić w synu tą radość do życia. Pragnęła by postrzegał świat tak samo jak, by potrafił dostrzec w nim dobre strony i cieszyć się szczerze tym, co ma. Jednak nigdy tak nie było. Od kiedy tylko pamięcią sięga jej syn izolował się od innych dzieci. Nie podzielał ich entuzjazmu do najzwyklejszych rzeczy. Martwiło ją to, ale nie potrafiła nic z tym zrobić. W momencie kiedy zaczęła wierzyć, że zawsze już tak będzie, w życiu Kuroko pojawiła się koszykówka. Jako jego matka, od razu zauważyła, że ten sport to coś co przyprawia go o szybsze bicie serca i sprawia, że jego życie nabiera sensu.

To był przełomowy moment w ich wspólnym życiu. Obydwoje, ona i jej mąż, uwierzyli, że wszystko będzie teraz szło w lepszym kierunku. Jednak mimo nadziei, że zajdzie w nim całkowita zmiana, tak się nie stało. Nie było to złe, bo zaczął wychodzić z domu, nie snuł się jak cień w czterech kątach, zdobywał przyjaciół (nawet jeśli się do tego nie przyznawał, ona to zauważyła). Ich życie stało się inne, ale nie koniecznie lepsze. Ale zawsze pokrzepiającą myślą było to, że ich syn znalazł coś co pokochał.

Jej aktualnym problemem było to, aby Kuroko znalazł teraz KOGOŚ, kogo mógłby pokochać. Wiele rzeczy na tym świecie daje szczęście, ale ona zawsze uważała, że życie bez miłości nie ma sensu. Miłość do syna sprawiła, że pojawiła się w niej ta obawa, że jej syn nie będzie w życiu szczęśliwy. A na coś takiego nie może przecież pozwolić. Jest w końcu jego matką.

Mimo wcześniejszej obawy przed kłótnią, postanowił zacząć ten temat. Miłość i zabezpieczenie idą przecież w parze. Jest już w odpowiednim wieku żeby o tym rozmawiać…

- Tak mamo wiem. Wiem skąd biorą się dzieci. – wypalił niespodziewanie błękitnooki.

- Skąd wiedziałeś, że właśnie o tym chcę z tobą porozma… A zresztą nieważne. Kto tam ciebie zrozumie. – westchnęła głęboko i energicznie zamieszała swój makaron.

- Kochanie, chyba nie myślałaś, że nasz syn nie wie o takich rzeczach. – po raz pierwszy, dość nieśmiało wtrąciła się do rozmowy głowa rodziny.

- Och. Czyli rozmawiałeś z nim na TEN temat. – spojrzała na niego z ukosa, ciekawa reakcji.

Pan Kuroko od razu spąsowiał, poruszył ustami jak ryba i odwrócił głowę, by nie patrzeć w oczy ani żonie, ani synu, który nagle zainteresował się ich rozmową.

- N- nie było t-takiej potrze- potrzeby. – wyjąkał.

- Ach ty mój mężu. – westchnęła teatralnie. – Cóż ja z tobą mam.

- Idylle. – podsunął Tetsuya.

- Piękne określenie synku. Porażasz mnie swoim artyzmem i bogatą wyobraźnią. – przymknęła delikatnie oczy, jak gdyby smakowała tę chwilę.

- Wiesz, że to nie miało sensu mamo. – ni zapytał ni stwierdził.

- Och, proszę przestańcie. – wtrącił pan Kuroko, uśmiechając się pobłażliwie na ich wymianę zdań.

- No proszę odezwał się. – spojrzała na męża chytrze. – Ten co własnego syna nie potrafił uświadomić. I wyobraź sobie, że nasz biedny syn, musiał cały zaczerwieniony wypytywać się o takie rzeczy swoich kolegów, których, uwaga, uświadomili najprawdopodobniej ich właśni rodzice. Co za ironia! – trudno było teraz stwierdzić czy pani Kuroko kpi z męża, czy raczej może jest całkiem poważna w swoich oskarżeniach.

- Nie przesadzaj kochanie. Za bar…

- Przeczytałem świerszczyki taty. – ni z tego ni z owego wtrącił Tetsuya.

- Co powiedziałeś synku? – od razu spytała jego matka.

Tetsuya głęboko westchnął, odkładając pałeczki i przyglądając się swoim rodzicom. Jego matka wyglądał na zaciekawioną i zszokowaną, a ojciec… Szkoda mówić.

- Sam się uświadomiłem mamo. Czytając świerszczyki taty. – widząc niedowierzający wzrok matki, dodał. – Lewa górna półka, w szafie, w waszej sypialni.

Gdy powiedział co miał powiedzieć, zabrał się do jedzenia, całkiem zignorował matkę, która pobiegła na piętro i ojca siedzącego przy stole, czekającego jak skazaniec na egzekucję. No cóż, to tylko zwyczajny obiad w domu rodziny Kuroko.



8 komentarzy:

  1. Hitomi! Ty żyjesz! A już myślałam, że porwali Cię kosmici! Martwiłam się serio. W końcu zima to czas depresji i tak dalej... bałam się, że może udzielił Ci się ten nastrój i może zawiesiłaś bloga... Wiesz, że ja tu wchodziłam codziennie? A nawet kilka razy dziennie? Serio, tak żeby upewnić się, że to nie mój blogger zwariował i nie wyświetla powiadomień tylko faktycznie u Ciebie cisza. Wystraszyłaś mnie nieźle, naprawdę. Zastanawiałam się, czy do Ciebie nie napisać, żeby upewnić się wszystko w porządku, ale google+ wyświetlało mi milion różnych Hitomi, więc googlowski chat odpadał w tej kwestii. Maila z kolei Twojego nie znam... no jednym słowem; płacz, rozpacz, londyńska masakra sprzętem ogrodniczym (no dobra, kilkoma słowami). Ne, Hitomi, coś trzeba z tym zrobić. Żebym na przyszłość nie musiała tak umierać w dreszczach przez Ciebie. Ale cieszę się, że to tylko problemy natury technicznej. Elektronika - samo zło, narzędzia szatana normalnie, ah... nigdy nie wiesz, kiedy się zbuntuje.
    No dobrze, wyrzuciłam z siebie, co się przez ten tydzień nakumulowało (serio to był tylko tydzień? czułam się jakby minął rok...).
    A do rozdziału przechodząc;
    widzę, że czytasz między wierszami. Jak miło wiedzieć, że są osoby, które nie tylko przesuwają wzrokiem po tekście, ale że są też takie, które zagłębiają się i skupiają nieco bardziej na tym, co piszę. Bo jako takiego wizerunku mamy Kurosia to w Requiem nie było. W sensie takiego wyraźnie zaznaczonego. Jeszcze nie było. Ale ja nie mówię już więcej.
    Rozdział bardzo mi się podoba. Jest uroczy i taki... zwyczajny. Ot, normalny dzień wyjęty z życia. I jako że taki miał w zamiarze być: "No cóż, to tylko zwyczajny obiad w domu rodziny Kuroko." - to bardzo się cieszę, że taki klimat Ci wyszedł. Naprawdę. Uważam, że bardzo dobrze to rozegrałaś, wszystko jest na swoim miejscu, no naprawdę jestem zdecydowanie na TAK! Możesz pisać od czasu do czasu więcej tego typu dodatków *wyobraża sobie obiad w rodzinie Aho... nie chcesz wiedzieć, co właśnie zobaczyłam*
    "Jej aktualnym problemem było to, aby Kuroko znalazł teraz KOGOŚ, kogo mógłby pokochać."
    No tak, bo przywilej matek to posiadanie problemu w życiu uczuciowym dziecka, nie? Ah... moja na szczęście daje mi jako tako spokój, chociaż co jakiś czas pyta, czy nie zapisać mnie przy okazji na wizytę u ginekologa, kiedy ona się zapisuje. Nie dociera do niej, że ani mi się śni chodzić do tego samego ginekologa co ona. No bo jednak... Ona jest lekarzem i z tym ginekologiem zna się już od... 20 lat? Jakoś nie widzi mi się wizyta u kogoś takiego. Ładnie podziękuję.
    "- Tak mamo wiem. Wiem skąd biorą się dzieci. – wypalił niespodziewanie błękitnooki."
    Wiesz, wyobraziłam sobie Tetsu, mówiącego coś takiego, jego nieprzeniknioną minę... i padłam. Ze śmiechu. To jest przezabawne. No bo wyobraź to sobie, Hitomi! Przecież to jest po prostu mistrzostwo komedii. Oh, Jezz, kocham to tak bardzo.
    "Porażasz mnie swoim artyzmem i bogatą wyobraźnią."
    Ale ładne zdanie. Nie tylko dlatego, że sama często lubię używać takich słów. Jest naprawdę ładne. I kontekst też ma fajny. Naprawdę mi się podoba.
    " - Sam się uświadomiłem mamo. Czytając świerszczyki taty. – widząc niedowierzający wzrok matki, dodał. – Lewa górna półka, w szafie, w waszej sypialni.
    Gdy powiedział co miał powiedzieć, zabrał się do jedzenia."
    A no tak. Kuroś zdradził skrzętnie ukrywany sekret ojca, tj. "zrobił co miał zrobić" i spokojnie mógł wrócić do jedzenia. Nie no normalka... Nie muszę Ci chyba mówić, jak bardzo mnie to rozbawiło. Magia. Leżę i nie wstaję. Naprawdę cudowne.
    Hitomiś, rozdział jest cudo, a ja Ci tu życzę monsunów weny w nadchodzącym nowym roku i wspaniałego sylwestra opływającego w yaoistycznej tęczy. No i przede wszystkim zajebistej zabawy~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przysięgam, że kiedyś trafi mnie szlag. Napisałam tutaj takie piękne odpowiedzi tobie i Yazu, a teraz wchodzę i ich nie ma. No cóż trudno się mówi.
      Nawet nie wiesz jak mnie cieszy to, że się o mnie martwiłaś, pochlebia mi to. Z tym kontaktem to rzeczywiście było cienko. Naprawdę trzeba będzie coś pomyśleć. Mój Sylwester był raczej średni bo spędziłam go z rodzinką najbliższą, w domu. Chociaż ostatecznie nie było najgorzej. No i Szczęśliwego Nowego Roku :D

      Usuń
  2. Żebyś nie myślała, że tylko CLD się o ciebie martwiła, ja też !!! Może nie zakładałam, że coś sobie zrobisz, ale zastanawiałam się intensywnie, czemu tak długo cię nie ma ;< Jednak cieszę się, że to tylko elektronika i moja Hitomi już jest z nami ;D
    Co do tego dodatku... Kiedy sobie wyobraziłam nasze kochane błękitne stworzenie z niezmiennym wyrazem twarzy mówiące o świerszczykach ojca, zwinęło mnie ze śmiechu pod biurkiem, aż pies przyszedł zobaczyć, czy wszystko okey xDD Przystawiając to do fabuły Krótkiej chwili radości można spokojnie założyć, że jego matka, zła na ojca, nie będzie o nic podejrzewać Kurosia ;P Taka przynajmniej jest moja wizja xD Ale tutaj zgadzam się z Tobą, to mi pasuje do wizji matki Kuroko przedstawionej przez CLD. Kuroko żył za maską, odseparowany od innych, nawet od własnej rodziny, a jego matka była ciepła, kochająca, starała się go pocieszyć i zawsze być silna. Nie wiem, czy pisałam ci to wcześniej, moja droga, ale po iluś tam przeczytanych rzeczach stwierdzam, iż masz niezwykły talent do opisywania prostych rzeczy. Kiedy je opisujesz prosto, wychodzą prosto. Kiedy mają być zawile, są zawiłe. Trochę zwykłej codzienności, na którą zwykle nie zwracamy uwagi połączone z pożywką dla średnio analitycznych umysłów. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale tak jest - tworzysz teksty proste, a zarazem skomplikowane, czyli takie... Życiowe no. Wiem, że zwykle nie mam takich wynurzeń, ale naprawdę, zarówno prace tu, jak i na Twoim drugim blogu są tego najlepszym przykładem. Chylę głowy.
    No dobrze, baw się grzecznie w Sylwestra, uważaj na fajerwerki, bo to boli jak wybuchną w łapce, i na wszystko inne co może zaboleć. Ale baw się dobrze, najlepiej szalej z przyjaciółmi do rana ;D I żeby w tym Nowym Roku wszystko co najlepsze, najlepsza wena, najlepsze pokłady czasu, najlepsze oceny, najlepsze przychody, niezależnie z jakiego źródła, spłynęło na ciebie w ilości obfitej. Wszystkiego naj ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako obelgę, ale przypomniałaś mi tym stwierdzeniem moją mamę. Jak przeczytała "Ducha drzewa" to stwierdziła, że aż nie chce się jej wierzyć, że to ja to napisałam, bo było takie dojrzałe. Bardzo mnie to ucieszyło i wywołało u mnie po prostu wzruszenie, dokładnie tak samo jest z tobą. Nie wiesz jak mnie tym ucieszyłaś i zmotywowałaś to dalszego pisania. Po Sylwestrze jestem cała i zdrowa, obyło się po prostu bez ekscesów :D

      Usuń
  3. No, tydzień nieobecności to wcale nie tak długo, ale cieszę się że żyjesz i masz się dobrze :D Przechodząc do rozdziału:
    "Wyglądasz bardziej przygnębiająco niż zazwyczaj." jakbym słyszała własną matkę, mina ta sama, ton prawie ten sam ale zawsze znajdzie tycią różnicę w mimice czy zachowaniu, yh. Mama Kuroko wydała mi się delikatną, bardzo pozytywną i czułą osobą, a tatuś Kuroko nieźle wpadł z tymi świerszczykami, dzieci to jednak są wredne (nawet, kiedy mówią prawdę) XD Mam nadzieję, że dobrze spędziłaś święta i nowy rok, wszystkiego dobrego i weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, żę ci się to podobało. Przyszło mi to dość lekko, nie miałam żadnych trudności z napisaniem, więc jak wstawiałam na bloga to aż było mi przyjemnie, więc każdy taki komentarz mnie motywuje. Sylwester było spoko i mam nadzieję, że nowy rok też taki będzie :D

      Usuń
  4. Najbardziej licze na MidoKuro <333

    OdpowiedzUsuń
  5. 32 yr old VP Quality Control Jamal Waddup, hailing from Oromocto enjoys watching movies like My Gun is Quick and Photography. Took a trip to Greater Accra and drives a Maserati A6G/2000 Spyder. zawartosc

    OdpowiedzUsuń