Rozdział dedykowany Yazu, która wzbudziła we mnie matczyne uczucia, zakładając własnego bloga:D
________________________________________________________________________________
- Eee…. Sensei mógłbyś mówić trochę ciszej? Naprawdę bardzo boli mnie głowa. – ignorowanie nie pomogło, więc może mały szantaż na coś się zda.
- Eee…. Sensei mógłbyś mówić trochę ciszej? Naprawdę bardzo boli mnie głowa. – ignorowanie nie pomogło, więc może mały szantaż na coś się zda.
- Przepraszam Kurko-kun. Ja tu
tak gadam, a ty tu tak źle wyglądasz. Już nic nie będę mówił. – obiecał
nauczyciel, robiąc skruszoną minę co Kurko przyjął z ulgą. – Lecz wiesz Kurko-kun
jak poczujesz się jeszcze gorzej to nie obawiaj się mi tego powiedzieć. Ja od
razu przyśpieszę i będziemy szybciej. Wystarczy tylko jedno twoje słowo…
Błękitnowłosy miał ochotę walić
głową o fotel, ale wiedział, że to tylko pogorszy jego, i tak już marny, stan.
Jeżeli choć przez chwilę wierzył, że ten przestanie gadać to najwyraźniej grubo
się mylił. Mógł się przecież tego domyślić, na lekcjach wcale inaczej się nie
zachowywał i nawet jak pisali sprawdzian ten nie omieszkał czegoś dodać, czy nawet
opowiedzieć im żartu. A to że ich nauczyciel nie miał poczucia humoru, wiedział
każdy. Najlepiej kupić sobie zatyczki do uszu i czekać na cud, który jako
jedyny mógłby ich uwolnić od tego idioty. Był zawsze bardzo miły, ale przy
okazji niezmiernie irytujący. Nikt nie jest przecież idealny.
- No Kuroko-kun, jesteśmy na
miejscu. – usłyszał po chwili zamyślenia i poczuł, że nauczyciel otworzył drzwi.
– Nie wysiadaj sam, ja ci pomogę. – zareagował błyskawicznie nauczyciel, gdy błękitnowłosy
przymierzał się do wyjścia z samochodu. – Jeszcze byś się znowu wywrócił i
dopiero by było.
Nie odezwał się, ani kiedy
nauczyciel pomógł mu wyjść z samochodu, ani kiedy wchodzili już do budynku.
Jedyne czego teraz chciał to to, żeby ten idiota przestał gadać, a jego nos
przestał boleć. Kompletnie ignorował ludzi wychodzących lub wchodzących do
szpitala i tych, którzy rzucali im zaciekawione spojrzenia. Nawet jeżeli to
szpital, to dziwnym widokiem jest dorosły mężczyzna, który prowadzi zakrwawionego
nastolatka w sportowym stroju. Nie musieli daleki iść i już znaleźli się w
szpitalnej poczekalni. Kuroko został posadzony na twardym, plastikowym krześle,
a jego nauczyciel poszedł do rejestracji.
* * *
Błękitnowłosy od kilku minut
siedział w szpitalu i czekał na swoją mamę. Stwierdzono złamanie, nos został
nastawiony i takie tam inne. Kuroko nie chciał nawet o tym myśleć, bo na samo
wspomnienie przypominał sobie ból, który odczuwał podczas nastawiania. Mimo że
miał objawy wstrząśnienia mózgu, to lekarze stwierdzili, że to nic takiego i po
kilku godzinach mu przejdzie. Był raczej nieufnie nastawiony co do oceny
lekarza, a już zwłaszcza po tym jak nastawił mu nos. To był raczej rzeźnik niż lekarz,
ale co on tu może.
Nauczyciel jak najszybciej
zostawił go samego, wymawiając się jakimiś kartkówkami i sprawdzianami. Mimo początkowej
troski, okazało się, że jest po prostu świetnym aktorem, ale tak naprawdę wcale
go to nie obeszło. Nauczyciel był mu
obojętny, więc niby czym miał się przejmować? Było mu to nawet na rękę, skoro
tak naprawdę miał do wyboru zostanie tu samemu i czekanie na mamę, lub
poproszenie mężczyznę o zostanie i wysłuchiwanie jego bezsensownej gadaniny.
Odpowiedź wydawał mu się prosta.
Nie miał nic do roboty, więc
zajął się obserwowaniem ludzi, choć i to wydało mu się równie nudne co nic nie
robienie. Można było tu spotkać dosłownie każdego, nawet obcokrajowców. Jedni
byli pacjentami i można było to rozpoznać, przez różnorakie piżamy przez nich
noszone. Panoszyło się tak też pełno ludzi z kwiatami, czekoladkami i owocami,
którzy bez wątpienia przyszli odwiedzić chorą rodzinę lub ewentualnie
przyjaciół. Nic tylko śmietanka towarzyska, a już zwłaszcza kurdupel, który był
zajęty dłubaniem w nosie i przyglądaniem się błękitnowłosemu. Kuroko próbował
posłać mu złe spojrzenie, które mogłoby odstraszyć małego, ale wyszedł mu tylko
dziwny grymas, który wcale nie poruszył smarkacza. Westchnął tylko głośno i
zajął się oglądaniem innych osób, na pewno milszych dla oka.
Po kolejnych minutach
bezsensownego siedzenia, zauważył kogoś kto żywo go zainteresował i aktualnie
szedł w jego kierunku.
- Witaj Kuroko. – przywitał się Midorima.
- Midorima-kun. – spojrzał na
niego odrobinę nieprzytomnie, ale ostatecznie mógł zrzucić to na swoje
domniemane wstrząśnienie mózgu.
- Co tu robisz Kuroko? – spytał się
po prostu siadając obok niego na krześle.
- Nos.
- Co nos?
- Złamałem sobie nos. Kagami mi
złamał nos i ogólnie. A potem było wstrząśnienie mózgu,. Ale nie stwierdzone
przez lekarzy, ale na pewno domniemane przeze mnie. – trochę się mu poplątało,
ale co tam.
Zielonowłosy spojrzał na niego
zdziwiony, ale widząc jego dość mętny wzrok, po prostu kiwnął twierdząco głową,
jakby na znak, że zrozumiał. Choć nie było to łatwe.
- A ty co tu robisz Midorima-kun?
– błękitnowłosy postanowił przerwać chwilę milczenia, co bardzo do niego nie
pasowało i drugi chłopak został ponownie zadziwiony.
- Moja ciocia od strony
stryjecznej babki dalekiego wuja od strony kuzyna drugiego stopnia miała
wypadek i mama zmusiła mnie żebym tu przyszedł. – wyjaśnił i poprawił okulary, rzucając
przelotne spojrzenie Kurko, który wyglądał już odrobinę lepiej i jego wzrok nie
był już tak mętny.
- Acha. – rzucił tylko i
sprawdził czy czasem jego matka nie przyszła w końcu. Niestety się zawiódł.
- Słyszałem, że umawiasz się z
Kagamim. A to wydaje mi się dziwne,
zważywszy na to, że co dopiero złamał ci nos. – rzucił niespodziewanie
Midorima.
- Piłką, nie ręką.
- Co?
- Złamał mi nos piłką nie ręką. –
widzą, że zielonowłosy nadal nie rozumie szubko dodał. – Wydawało mi się, że
tak właśnie pomyślałeś, więc postanowiłem wyprowadzić cię z błędu.
- Nadal nie odniosłeś się do
tematu randkowania. – zignorował jego wcześniejszą wypowiedź i ponownie
zaatakował.
- Nie ma żadnego takiego tematu. –
uciął krótko.
Wstał szybko widząc, że jego mama
pojawiła się w szpitalu i nawet nie pożegnał się z Midorimą. Może gdyby to
zrobił, zobaczyłby tryumfalną minę zielonowłosego.
"Tryumfalną minę zielonowłosego" - tamdarararararam, a moja wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach. Oh, jakież to schematy rodzą się w mojej poronionej główce...
OdpowiedzUsuńA tak wgl - Kuroko mający ochotę walić głową w fotel? Hmm... nie podejrzewałabym go o tak... skrajne i intensywne emocje. Normalnie mały demon kryjący się pod istotą opanowania.
Musze Ci powiedzieć, że Twój Tetsu podoba mi się coraz bardziej. Jest taki inny, ah no genialny po prostu. Mam nadzieję, że wciąż masz w sobie te pokłady weny, które się ostatnio porwały, bo ja tu niecierpliwie czekam na ciąg dalszy~!
No to ten. Powinnam ci coś konkretnego napisać, ale nie licz na to. Zrobiłam tutaj mały luk i zobaczyłam twój komentarz, który oczywiście bardzo mnie ucieszył. Nie wiem czy w najbliższym czasie coś napiszę, bo się rozchorowałam i nie mam pojęcia czy w czasie choroby dam radę coś napisać. Ale oczywiście postaram się :D
UsuńDziękuję za dedyka ;D Naprawdę, matczyne ? O rajuśku, rozpływam się w miłości <3 Hu Hu Hu. Ja WIEM. To będzie Kuroko no Harem, ten tryumfalny uśmiech to potwierdza !!! Zawsze, ale to zawsze wiedziałam, że Tetsu pokrzywdzono tą marną posturą, on przecież jest urodzonym diabłem, sadystą i seme !! Taka przyćpana gadka, i nie dziwne, że Midorima nic nie rozumie. Rozwalił mnie ten wywód na temat pokrewieństwa z poszkodowaną xDD Przypomniała mi się scena, gdzie ja sobie jadę do sklepu w Wielkopolsce, a okazuje się ze kasjerka i ochroniarka to moje ciotki ;O To jest po prostu piękne xD Kagami nie ma szans u mojej ślicznej, błękitnej gwiazdki, on zasługuje na całe Kiseki !!! xD
OdpowiedzUsuńYaaay, pisaj pisaj ;D Przesyłam kosmoosy weny i wszystkiego wszystkiego ;DD No i widzisz, ciepłe uściski podziałały, w tym roku raczej śniegu nie będzie ;D Całuski !
Normalnie się utopiłam, w twojej miłości oczywiście. Sama do końca nie wiem co robię, ale to opowiadanie coraz bardziej przypomina prywatny harem Kuroko. No nie wiem zobaczymy. Co będzie to będzie. Dziecko ty moje :D
UsuńJej, teraz Midorimaaa *wierny shipper MidoKuro* wielokrotnie wyobrażałam sobie ten triumfalny uśmiech, Kuroko powinien zacząć uciekać :D Doskonale rozumiem jego odczucia odnośnie szpitali, dobrze wyszedł ci opis tego "powypadkowego otępienia", wygląda całkiem przekonująco :> No to ten, weny i dużo zdrowia XD
OdpowiedzUsuńTo wszystko zawdzięczacie temu przypływowi weny. Wpadam przez niego na teki genialne pomysły. Jak wyzdrowieję na pewno coś napiszę :D
Usuń