czwartek, 18 grudnia 2014

Krótka chwila radości 5

Rozdział dedykowany Yazu, która wzbudziła we mnie matczyne uczucia, zakładając własnego bloga:D
________________________________________________________________________________

- Eee…. Sensei mógłbyś mówić trochę ciszej? Naprawdę bardzo boli mnie głowa. – ignorowanie nie pomogło, więc może mały szantaż na coś się zda.

- Przepraszam Kurko-kun. Ja tu tak gadam, a ty tu tak źle wyglądasz. Już nic nie będę mówił. – obiecał nauczyciel, robiąc skruszoną minę co Kurko przyjął z ulgą. – Lecz wiesz Kurko-kun jak poczujesz się jeszcze gorzej to nie obawiaj się mi tego powiedzieć. Ja od razu przyśpieszę i będziemy szybciej. Wystarczy tylko jedno twoje słowo…

Błękitnowłosy miał ochotę walić głową o fotel, ale wiedział, że to tylko pogorszy jego, i tak już marny, stan. Jeżeli choć przez chwilę wierzył, że ten przestanie gadać to najwyraźniej grubo się mylił. Mógł się przecież tego domyślić, na lekcjach wcale inaczej się nie zachowywał i nawet jak pisali sprawdzian ten nie omieszkał czegoś dodać, czy nawet opowiedzieć im żartu. A to że ich nauczyciel nie miał poczucia humoru, wiedział każdy. Najlepiej kupić sobie zatyczki do uszu i czekać na cud, który jako jedyny mógłby ich uwolnić od tego idioty. Był zawsze bardzo miły, ale przy okazji niezmiernie irytujący. Nikt nie jest przecież idealny.

- No Kuroko-kun, jesteśmy na miejscu. – usłyszał po chwili zamyślenia i poczuł, że nauczyciel otworzył drzwi. – Nie wysiadaj sam, ja ci pomogę. – zareagował błyskawicznie nauczyciel, gdy błękitnowłosy przymierzał się do wyjścia z samochodu. – Jeszcze byś się znowu wywrócił i dopiero by było.

Nie odezwał się, ani kiedy nauczyciel pomógł mu wyjść z samochodu, ani kiedy wchodzili już do budynku. Jedyne czego teraz chciał to to, żeby ten idiota przestał gadać, a jego nos przestał boleć. Kompletnie ignorował ludzi wychodzących lub wchodzących do szpitala i tych, którzy rzucali im zaciekawione spojrzenia. Nawet jeżeli to szpital, to dziwnym widokiem jest dorosły mężczyzna, który prowadzi zakrwawionego nastolatka w sportowym stroju. Nie musieli daleki iść i już znaleźli się w szpitalnej poczekalni. Kuroko został posadzony na twardym, plastikowym krześle, a jego nauczyciel poszedł do rejestracji.

                                                   *   *   *

Błękitnowłosy od kilku minut siedział w szpitalu i czekał na swoją mamę. Stwierdzono złamanie, nos został nastawiony i takie tam inne. Kuroko nie chciał nawet o tym myśleć, bo na samo wspomnienie przypominał sobie ból, który odczuwał podczas nastawiania. Mimo że miał objawy wstrząśnienia mózgu, to lekarze stwierdzili, że to nic takiego i po kilku godzinach mu przejdzie. Był raczej nieufnie nastawiony co do oceny lekarza, a już zwłaszcza po tym jak nastawił mu nos. To był raczej rzeźnik niż lekarz, ale co on tu może.

Nauczyciel jak najszybciej zostawił go samego, wymawiając się jakimiś kartkówkami i sprawdzianami. Mimo początkowej troski, okazało się, że jest po prostu świetnym aktorem, ale tak naprawdę wcale  go to nie obeszło. Nauczyciel był mu obojętny, więc niby czym miał się przejmować? Było mu to nawet na rękę, skoro tak naprawdę miał do wyboru zostanie tu samemu i czekanie na mamę, lub poproszenie mężczyznę o zostanie i wysłuchiwanie jego bezsensownej gadaniny. Odpowiedź wydawał mu się prosta.

Nie miał nic do roboty, więc zajął się obserwowaniem ludzi, choć i to wydało mu się równie nudne co nic nie robienie. Można było tu spotkać dosłownie każdego, nawet obcokrajowców. Jedni byli pacjentami i można było to rozpoznać, przez różnorakie piżamy przez nich noszone. Panoszyło się tak też pełno ludzi z kwiatami, czekoladkami i owocami, którzy bez wątpienia przyszli odwiedzić chorą rodzinę lub ewentualnie przyjaciół. Nic tylko śmietanka towarzyska, a już zwłaszcza kurdupel, który był zajęty dłubaniem w nosie i przyglądaniem się błękitnowłosemu. Kuroko próbował posłać mu złe spojrzenie, które mogłoby odstraszyć małego, ale wyszedł mu tylko dziwny grymas, który wcale nie poruszył smarkacza. Westchnął tylko głośno i zajął się oglądaniem innych osób, na pewno milszych dla oka.

Po kolejnych minutach bezsensownego siedzenia, zauważył kogoś kto żywo go zainteresował i aktualnie szedł w jego kierunku.

- Witaj Kuroko. – przywitał się Midorima.

- Midorima-kun. – spojrzał na niego odrobinę nieprzytomnie, ale ostatecznie mógł zrzucić to na swoje domniemane wstrząśnienie mózgu.

- Co tu robisz Kuroko? – spytał się po prostu siadając obok niego na krześle.

- Nos.

- Co nos?

- Złamałem sobie nos. Kagami mi złamał nos i ogólnie. A potem było wstrząśnienie mózgu,. Ale nie stwierdzone przez lekarzy, ale na pewno domniemane przeze mnie. – trochę się mu poplątało, ale co tam.

Zielonowłosy spojrzał na niego zdziwiony, ale widząc jego dość mętny wzrok, po prostu kiwnął twierdząco głową, jakby na znak, że zrozumiał. Choć nie było to łatwe.

- A ty co tu robisz Midorima-kun? – błękitnowłosy postanowił przerwać chwilę milczenia, co bardzo do niego nie pasowało i drugi chłopak został ponownie zadziwiony.

- Moja ciocia od strony stryjecznej babki dalekiego wuja od strony kuzyna drugiego stopnia miała wypadek i mama zmusiła mnie żebym tu przyszedł. – wyjaśnił i poprawił okulary, rzucając przelotne spojrzenie Kurko, który wyglądał już odrobinę lepiej i jego wzrok nie był już tak mętny.

- Acha. – rzucił tylko i sprawdził czy czasem jego matka nie przyszła w końcu. Niestety się zawiódł.

- Słyszałem, że umawiasz się z Kagamim.  A to wydaje mi się dziwne, zważywszy na to, że co dopiero złamał ci nos. – rzucił niespodziewanie Midorima.

- Piłką, nie ręką.

- Co?

- Złamał mi nos piłką nie ręką. – widzą, że zielonowłosy nadal nie rozumie szubko dodał. – Wydawało mi się, że tak właśnie pomyślałeś, więc postanowiłem wyprowadzić cię z błędu.

- Nadal nie odniosłeś się do tematu randkowania. – zignorował jego wcześniejszą wypowiedź i ponownie zaatakował.

- Nie ma żadnego takiego tematu. – uciął krótko.


Wstał szybko widząc, że jego mama pojawiła się w szpitalu i nawet nie pożegnał się z Midorimą. Może gdyby to zrobił, zobaczyłby tryumfalną minę zielonowłosego.

6 komentarzy:

  1. "Tryumfalną minę zielonowłosego" - tamdarararararam, a moja wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach. Oh, jakież to schematy rodzą się w mojej poronionej główce...
    A tak wgl - Kuroko mający ochotę walić głową w fotel? Hmm... nie podejrzewałabym go o tak... skrajne i intensywne emocje. Normalnie mały demon kryjący się pod istotą opanowania.
    Musze Ci powiedzieć, że Twój Tetsu podoba mi się coraz bardziej. Jest taki inny, ah no genialny po prostu. Mam nadzieję, że wciąż masz w sobie te pokłady weny, które się ostatnio porwały, bo ja tu niecierpliwie czekam na ciąg dalszy~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ten. Powinnam ci coś konkretnego napisać, ale nie licz na to. Zrobiłam tutaj mały luk i zobaczyłam twój komentarz, który oczywiście bardzo mnie ucieszył. Nie wiem czy w najbliższym czasie coś napiszę, bo się rozchorowałam i nie mam pojęcia czy w czasie choroby dam radę coś napisać. Ale oczywiście postaram się :D

      Usuń
  2. Dziękuję za dedyka ;D Naprawdę, matczyne ? O rajuśku, rozpływam się w miłości <3 Hu Hu Hu. Ja WIEM. To będzie Kuroko no Harem, ten tryumfalny uśmiech to potwierdza !!! Zawsze, ale to zawsze wiedziałam, że Tetsu pokrzywdzono tą marną posturą, on przecież jest urodzonym diabłem, sadystą i seme !! Taka przyćpana gadka, i nie dziwne, że Midorima nic nie rozumie. Rozwalił mnie ten wywód na temat pokrewieństwa z poszkodowaną xDD Przypomniała mi się scena, gdzie ja sobie jadę do sklepu w Wielkopolsce, a okazuje się ze kasjerka i ochroniarka to moje ciotki ;O To jest po prostu piękne xD Kagami nie ma szans u mojej ślicznej, błękitnej gwiazdki, on zasługuje na całe Kiseki !!! xD
    Yaaay, pisaj pisaj ;D Przesyłam kosmoosy weny i wszystkiego wszystkiego ;DD No i widzisz, ciepłe uściski podziałały, w tym roku raczej śniegu nie będzie ;D Całuski !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie się utopiłam, w twojej miłości oczywiście. Sama do końca nie wiem co robię, ale to opowiadanie coraz bardziej przypomina prywatny harem Kuroko. No nie wiem zobaczymy. Co będzie to będzie. Dziecko ty moje :D

      Usuń
  3. Jej, teraz Midorimaaa *wierny shipper MidoKuro* wielokrotnie wyobrażałam sobie ten triumfalny uśmiech, Kuroko powinien zacząć uciekać :D Doskonale rozumiem jego odczucia odnośnie szpitali, dobrze wyszedł ci opis tego "powypadkowego otępienia", wygląda całkiem przekonująco :> No to ten, weny i dużo zdrowia XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko zawdzięczacie temu przypływowi weny. Wpadam przez niego na teki genialne pomysły. Jak wyzdrowieję na pewno coś napiszę :D

      Usuń