Oto mój prawdziwy powrót. Nie liczę przecież drabbli, które dla mnie były zagłuszeniem poczucia winy. Nie dodałam od dawna tak naprawdę niczego konkretnego. Ten rozdział też jest bardzo krótki, ale to dla mnie lepsze niż nic. Miałam nie za dobry humor pisząc to, więc na pewno zauważycie różnicę w stylu jakim pisałam poprzednie rozdziały a to. Nie zjedźcie mnie proszę za bardzo.
________________________________________________________________________________
Nie miał pewności o co chodzi, ale pewne podejrzenia kiełkowały mu już w głowie. Od dobrych pięciu minut czuł na sobie jego wzrok. Uwielbiał to miejsce, ale po ostatniej „randce” z Kagamim i obecnej sytuacji coraz mniej mu się tu podobało. Nawet jeśli mieli tu cholernie dobre szejki.
________________________________________________________________________________
Nie miał pewności o co chodzi, ale pewne podejrzenia kiełkowały mu już w głowie. Od dobrych pięciu minut czuł na sobie jego wzrok. Uwielbiał to miejsce, ale po ostatniej „randce” z Kagamim i obecnej sytuacji coraz mniej mu się tu podobało. Nawet jeśli mieli tu cholernie dobre szejki.
Nic nie mogło zmienić jego zdania
co do absurdu tej sytuacji. Najpierw drużyna wysyła go na randkę z napalonym
Kagamim, a teraz, najprawdopodobniej, już cało miasto wie, że Kuroko Tetsuya umawia się z Kagamim Taigą. To wierutna bzdura oczywiście,
ale jeżeli ktoś spyta się go czy był na randce z czerwonowłosym, to
zdecydowanie nie będzie mógł zaprzeczyć. Po pierwsze - dostał zakaz od Riko, pod
karą śmierci długiej i bolesnej, po drugie – byłoby to zbyt oczywistym kłamstwem (kłamanie nie szło mu w ogóle),
po trzecie – każdy będzie wierzył blondynowi, który musiał się im wtedy napatoczyć i wszystko zobaczyć. Życie jest złe
i okrutne, ale to raczej dla niego nic nowego. Kwestia przyzwyczajenia.
Mimo że obiecał sobie nie obrócić
się w jego stronę, pokusa okazała się silniejsza. Gdy tylko obrócił głowę,
przeszyło go intensywne, spojrzenie Murasakibary. Zaciekawione i nienezpieczne.
Jeszcze bardziej niż niebezpieczne, przerażające. Przełknął głośno ślinę i
powoli odwrócił głowę, wierząc że zbyt gwałtowne ruchy rozproszą Murasakibare i
ten rzuci się na niego. Nie ważne jak bardzo było to absurdalne, tak właśnie czuł.
Trudno mu było stwierdzić na pewno, ale raczej nigdy, nikt się na niego tak nie
patrzył. Poczuł dreszcze, takie jak wtedy, kiedy Kagami niby przypadkiem otarł się
o jego pośladek. Okropne.
Z myśli wyrwał go zgrzyt,
metalowego krzesła o podłogę, a później wielka sylwetka, która przysłoniła mu
słońce.
- Kuroko. – nie było to niczym
konkretnym. Ot tak powiedziane sobie jego imię - chyba nie oznaczało to nic
dobrego.
- Murasakibara. – odpowiedział mu
tym samym, nie wiedząc o co Murasakibara jest na niego zły.
- Widzę, że sobie tutaj siedzisz.
SAM. – podkreślił ostatnie słowo niskim warknięciem.
To było strasznie dziwne. Nie
miał zielonego pojęcia czy jest zły o to, że jest tu sam czy o cokolwiek
innego. Miał krótko mówiąc, papkę z mózgu. Czemu to musiało być tak cholernie
dziwne?
- No tak, jestem sam.
- Ostatnio byłeś tu z Kagamim,
prawda? – usłyszał w jego głosie oskarżycielską nutę i już wiedział o co chodzi
fioletowowłosemu.
On też się w nim zakochał. To gorsze
niż koszmar.
- No tak, ale to nie twoja
sprawa.
Nie miał zamiaru czekać na dalszy
rozwój wydarzeń, po prostu zaczął szybko zbierać swoje rzeczy.
- Gdzie idziesz? – głos chłopaka
zmiękł, ale Kuroko miał dość facetów, którzy się za nim uganiają.
Czemu te wszystkie dziewczyny aż
tak bardzo starają się żeby faceci się za nimi uganiali. To męczące i nierzadko
irytujące. Na pewno nie chodziło o to, że to właśnie faceci się w nim
zakochiwali. Płeć nie stanowiła dla niego większej różnicy, ale jakoś tak… nie
potrafił. Nie potrafił się zakochać.
Zawsze starał się tłumić swoje
uczucia i je ukrywać, bo to było o wiele wygodniejsze. Nie przeszkadzało mu to
do momentu, w którym zrozumiał, ze przez taką postawą nigdy sobie kogoś nie
znajdzie. Może zachowywał się zawsze obojętnie, ale był przecież człowiekiem,
ON MA do cholery uczucia. Wiedział, że samotność kiedyś go dopadnie i nie
będzie potrafił zmienić tego stanu rzeczy. Bo jeżeli dalej będzie tak żył,
skończy jako samotnie mieszkający staruszek (o ile w ogóle dożyje starczego wieku),
zrzędzący na wszystkich i wszystko, pomimo swoje młodzieńczej miłości do
koszykówki, kiedy napotka jakąś piłkę, która uciekła dzieciakom, ukryje ją w
domu i nigdy im nie odda. Czekało go nijakie życie, nijakiej osoby. Odczuwał w
sobie bunt, kiedy wyobrażał sobie to wszystko. Nie chciał przecież tak
skończyć.
Umiejętnie ignorował
Murasakibarę, który próbował z nim porozmawiać. Nie chciał mieć nic do
czynienia z żadnym ze swoich adoratorów, nawet jeżeli obiecywał sobie, że nie
zostanie samotny do końca życia. Nie była to przecież brazylijska telenowela,
nic nie musiało się dobrze kończyć, a już zwłaszcza dla niego. Może taki
właśnie miał spotkać go los. Może tak będzie lepiej, nie dla niego oczywiście,
ale już dawno przestał zwracać uwagę na cokolwiek. Świetnie mu szło ignorowanie
całego tego świata, więc może kontynuacja tego nie będzie aż tak ciężka.
Jeżeli nie spróbuje to się nie przekona.
Cóż ja ci mam powiedzieć, moja droga Hitomi ? Kuroko no Harem !!! Popieram ten pomysł xD Mam tylko kilka uwag co do nazewnictwa... Nie uważasz że byłoby bardziej uroczo, gdyby jednak Mukkun mówił Kuro-chin ? Bo ja tak sądzę, ale wiesz, zrobisz jak zechcesz ;P No i znalazłam literówkę, mianowicie ,,nienezpieczne''. A tak poza tym, to nie przejmuj się tak ! Wszyscy czekamy na nowe notki, ale jak to mówią ,,kocha, to poczeka'' ;D Każdy ma słabsze dni i dni bez weny, to na górze moim zdaniem nadal pasuje do poprzednich części, po prostu tak jakby rozwinęłaś to w nieco innym kierunku ;D Nadal popieram Harem Kuroko !! xD A drabble też ci wyszły fajne, i pośmiać się i pogłówkować można, to też świetna zabawa, a i ty pewnie miałaś ubaw z naszych interpretacji ! No więc, ja na pewno jestem z tobą całym sercem i duszą !! Buziaczki i uściski ;D
OdpowiedzUsuń~Yazu
Ach, jak mnie uderzyła ta fala miłości, to normalnie... A może po prostu nie będę wdawała się w szczegóły. Cieszę się że podobały ci się drabble, bo nie byłam pewna czy kontynuować, ale skoro tak, to nie przerywam tego.
UsuńJa wiem, że większość osób wprost uwielbia kiedy Murasakibara się tak do niego zwraca, ale nie jestem pewna czy będzie mi to pasowało do całego kontekstu. Ale co, zastanowię się :D
Uraziłam ? Przepraszam ;<
Usuń~Yazu
Uraziłaś? Niby, z której strony? Nic mi nie zepsuje humoru kiedy słucham opery 2 w wykonaniu Vitasa - nie ma na świecie nic lepszego, więc w żaden sposób mnie nie uraziłaś :D
UsuńF .. A *psik* J .. N *smark* E. Cholam jestem :/ ~Wielki Mistrz Monte
OdpowiedzUsuńJak choroba to zdrowia życzę, mam nadzieję że zaczynasz nienawidzić zimy przez tę chorobę i zasilisz wraz ze mną, grupę jej przeciwników :D
UsuńE tam, pieprzenie, moim zdaniem rozdział świetny. Zwłaszcza, że bardzo podoba mi się postawa niezdobywalnego Tetsu. Inna od większości i to się bardzo chwali, ale to już wiesz, bo mówiłam to nie raz i nie dwa.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się, że w tym rozdziale nie pojawił się Kagami. Nie żebym coś do niego miała (choć moją ulubioną postacią na pewno nie jest), ale cieszę się, że rozdział poświęcony w całości uczuciom Kurosia. Podoba mi się, że pokazałaś jego nastawienie do miłości, związków i ogólnie, że dałaś nam tutaj zarys takiego jego światopoglądu. Wiem, że nadinterpretuję, ale ja mam już tak w zwyczaju, że lubię patrzeć trochę poza tekst. Rozdział choć krótki, moim zdaniem wyjaśnia bardzo dużo. W każdym razie ja tak to widzę, no ale ja uwielbiam zagłębiać się treść tak jak tylko się da, jakbym mogła to pewnie wywierciłabym wzorkiem dziurę w tekście.
Dodatkowo podoba mi się lekki powiem MuraKuro. Choć wcześniej byłam nastawiona do tego paringu bardzo sceptycznie, to ostatnio zaczął mi się podobać (zastanawiam się nawet nad shotem z nimi, ale jako, że teraz był shot zamiast Requiem, to powinnam się za kontynuację Requiem zabrać... ej, Wy tam w górze - gdzie jest mój czas na pisanie, ja się pytam?! Ale wiesz, z tego powodu, dobrze rozumiem, że możesz nie mieć nastroju do pisania, czy cokolwiek innego Ci w tym przeszkadza. W końcu pisanie to taki złośliwy twór. Raz wychodzi, a raz siadasz przed pustym polem i choćbyś bardzo chciała niczego nie napiszesz... Eh, trudny związek to jest bardzo). Także plus za powiew MuraKuro! Choć to raczej powiem Mura w stronę Kuro, który zasłania się wiatrochronem xd
"Bo jeżeli dalej będzie tak żył, skończy jako samotnie mieszkający staruszek (o ile w ogóle dożyje starczego wieku), zrzędzący na wszystkich i wszystko, pomimo swoje młodzieńczej miłości do koszykówki, kiedy napotka jakąś piłkę, która uciekła dzieciakom, ukryje ją w domu i nigdy im nie odda."
Hitomi, idź, uciekaj, schowaj się gdzieś, albo złap się czegoś, usiądź, nie wiem, zrób cokolwiek co uchroni Cię przed upadkiem, albo palpitacją serca, bo to, co zaraz usłyszysz może sprawić, że zwątpisz w mój zdrowy rozsądek, o ile wcześniej tego nie zrobiłaś.
Otóż, zgadnij na napisanie jakiego shota zrobiłaś mi chęć po tym fragmencie.
Tamtararararararadam! Uwaga, uwaga, chwila niepewności....
Tetsu x Piłka. Tak, mam to przed oczami, widzę to, cała sceneria, odgłosy, jęki... Hitomi zrobiłaś mi papkę z mózgu, to wszystko przez Ciebie i przez ten fragment! Sprowadzasz mój umysł na złą drogę!
Buziaczki, trzymaj się ciepło i niech tam wena do Ciebie z nieba spływa, bo chyba bardzo tego potrzebujesz!
#zsyładeszczweny
No to żeś mi zryła mózg tym paringiem. Lepiej jednak gdybym pozostawiła to bez komentarza i tak też zrobię.
UsuńZ tym drążeniem tekstu i wyszukiwaniem nadinterpretacji, przypominasz mi moją nauczycielkę od polskiego. Omawiamy lekturę, ma tam swoją treść a ona nagle wyskakuje z jakimiś wnioskami, niewiadomego pochodzenia oczywiście. Ale nie mam ci tego za złe, bo czasami mam niezły ubaw słuchając takich nadinterpretacji.
Jak już o pisaniu i wenie mowa, to ci się przyznam, że nie mogę wejść na twój wpis "Utracone pióra", coś mie się blokuje i nie chce mi wyświetlać, ale poczekam i może się naprawi. A jak się naprawi to od razu zabiorę się do czytania i komentowania :D
Zostałam porównana do nauczycielki od polskiego... Czy właśnie przegrałam życie? Powinnam iść się pociąć marchewką ze smutku?
UsuńA, bardzo możliwe, że tak Ci się robi, bo wiesz, blogger mi się zbuntował i musiałam wrzucać post drugi raz, bo pierwszy się nie wstawił. Nie wiem dokładnie na czym to polega, ale miałam już taki przypadek z postami na blogach, które czytam, że nie mogłam wejść w konkretny post, bo wyświetlało się "strona nie istnieje", tylko żeby przeczytać musiałam wejść na stronę główną bloga. To chyba jest coś w stylu, że blogger zapamiętuje link pierwszego posta z takim samym tytułem i kiedy usuwasz go, a wstawiasz nowy, to on do tego tytuły automatycznie dopasowuje link, tego który usunęłaś, a nie ten, który post ma nadany samoczynnie (pewnie napisałam to mega chaotycznie i niezrozumiale, ale w końcu jestem humanem z zaptrywaniami patologicznymi xd). Także jeśli chcesz Piórka przeczytać, to musisz wejść po prostu w mojego bloga, a nie w ten konkretny post.
Boję się pomyśleć, co sobie o mnie pomyślałaś po tym paringu, który przyszedł mi na myśl. I chyba faktycznie wolę nie wiedzieć xd
No dobra porównanie cię do mojej nauczycielki nie było najtrafniejszym pomysłem zwłaszcza, że jej nie lubię... nie to co ciebie ;D
UsuńJeżeli tak to za chwilę postaram się tam zajrzeć i przeczytam to, dzięki za info.
Po tym paringu źle o tobie nie myślę, bo muszę przyznać, że czytałam już kilka DZIWNYCH paringów :D
MuKuro jest jedną z moich miłości, dlaczego jeszcze nic z tym pairingiem nie napisałam? Trza to nadrobić! Co do rozdziału, jest bardzo krótki ale niespodziewane pojawienie się Murasakibary wynagradza, intryguje i wprowadza nieco zamieszania, Kuroko niedługo będzie mógł stworzyć swój osobisty harem XD
OdpowiedzUsuńWszyscy byście chcieli żeby Kuroko założył swój własny harem. Co to jakieś zbiorowe marzenie? Nie rozumiem, ale ja też uważam, że to dobry pomysł:D
Usuń