Zamiast pisać kontynuacje piszę coś nowego. Wiem, powinnam skupić się na tym co już mam, ale strasznie mnie gryzła myśl, że jeszcze nie napisałam nic o mojej ulubionej parce. To było zdecydowanie silniejsze ode mnie.
Krytykujcie, oceniajcie tylko nie ośmieszajcie :D
________________________________________________________________________________
Rozdział 1
Krytykujcie, oceniajcie tylko nie ośmieszajcie :D
________________________________________________________________________________
Rozdział 1
Przestraszyłem się słysząc
nagły trzask, myśląc że w końcu przyszedł. Na moje szczęście to był
tylko kot.
Siedzę jak na szpilkach od kilkunastu minut. Umówiłem się, a
raczej zostałem zmuszony do przyjścia, na spotkanie z Akashim. Niewiele rzeczy
byłoby w stanie mnie zmusić do czegoś takiego, więc jego wzrok był wtedy bardzo
przekonywujący. Aż trudno było mmi się mu oprzeć, ze strachu.
Ponownie
wzdrygnąłem się na myśl o nim. Bałem się go po prostu, a on wiedząc to ciągle
to wykorzystuje. Okrutny.
Rozejrzałem się uważnie, ale
nadal go nie widziałem. Obecnie jest już spóźniony trzydzieści pięć minut. A ja
ciągle tu siedzę jak ten idiota. Pewnie siedzi sobie teraz wygodnie w domu i
śmieje się z mojej głupoty. Okrutny.
Wstając, zapiąłem bluzę i
skierowałem się w stronę domu. Nie będę
siedział tu przecież przez cały wieczór zwłaszcza, że o tej porze jest już
zimno.
- Gdzie się wybierasz Kouki –
kun. – usłyszałem nagle, jak najbardziej znajomy głos. Odwróciłem się i
zobaczyłem za sobą Akashiego, który najwyraźniej nie był zadowolony.
- J-ja idę do domu. – zająknąłem
się widząc, że zbliża się do mnie coraz bardziej.
- Miałeś na mnie czekać. – teraz
był bardziej zirytowany niż zły, więc zdobyłem się na trochę odwagi.
- Nie było cię ponad pół godziny.
Niby dlaczego miałbym tu siedzieć i marznąć? – spytał hardo, czego zaraz
pożałował.
- Ah tak. – teraz już prawie się
stykaliśmy.
Mogłem doskonale zobaczyć, że
jest wyższy ode mnie tylko kilka centymetrów, ale mnie i tak nadal wydaje się,
że góruje nade mną.
- Nie interesuje mnie to. –
zaatakował mnie nagle. – Chciałem się z tobą spotkać, więc powinieneś się z
tego powodu cieszyć i nie narzekać. – jedyne czego pragnąłem teraz, to umrzeć i
odrodzić się jako kot. Nie byłbym narażony na gniew Akashiego i wygrzewałbym
się w ciepłym domu mojego właściciela. Byłbym rozpieszczany i mógłbym się
bezwstydnie wylegiwać całymi dniami.
Marzenia. Rzeczywistość jest z
goła inna i Akashi wygląda na coraz bardziej zirytowanego moim brakiem reakcji.
Gdyby czytał w myślach, aż dziwne, że tego nie potrafi, z pewnością wiedziałby,
że spustoszył mój umysł i zostawił w nim jedynie idiotyczne marzenia o byciu
kotem i jak najszybszej ucieczce.
- Stało się coś? – zapytał
odrobinę łagodniej. Najwyraźniej zaniepokoił go mój idiotyczny wyraz twarzy, ja
z pewnością sam bym się wystraszył gdybym zobaczył siew lustrze.
- J-ja ten… b-bo widzisz… żeby
tam… i-i ten tego. –o kurde kompletnie ze świrowałem, sam już nie potrafię się
wysłowić.
- Kouki? – spytał wyraźnie zmartwiony, a mi tylko urosła gula w gardle.
- J-a – ponownie spróbowałem.
–nie z-zbliżaj się! – nareszcie mi się udało, aż poczułem ulgę.
- Co? – zdecydowanie nie wyglądał już na zmartwionego.
Znów wyglądał jak mój największy koszmar.
- Yyy. – nie wiedząc jak wybrnąć z
tej sytuacji podjąłem jedyną słuszną decyzję. Zwiałem.
Słyszałem jeszcze przez chwilę
Akashiego, który mnie wołał, ale podczas ucieczki nie docierał do mnie sens
jego słów.
* * *
- Wszystko w porządku? – spytał
po raz kolejny Teppei.
- Tak w porządku Teppei – senpai.
-Ale na pewno? – brnął dalej.
- Tak na pewno Teppei – senpai.
- Jesteś pewien? – nie
przestawał.
- Tak jestem pewien Teppei –
senpai.
- Ale czy… - nie dokończył, gdyż
rzuciłem się na niego.
- Teppei– senpai! – zdecydowanie
mam łzy w oczach.
- Co się dzieje? – zapytał, zanim
jeszcze uderzyliśmy o ziemię.
- Czuje się prześladowany. Nie.
Nie czuję się, ja jestem prześladowany. – ale tragizm.
- Co? – spytał zdębiały. – Ale
kto?
- Co kto? – czemu zadaje takie
idiotyczne pytania, kiedy ja cierpię!
- No kto cię prześladuje? – wyjaśnił,
pomagając mi wstać. – Kagami?
- Kagami? Czemu Kagami? –
przecież mógł pomyśleć o każdym, więc dlaczego myśli, że chodzi mi o Kagamiego?
- Kto go tam wie. Robi czasem
dziwne rzeczy. To mógłby być on.
- Nie to nie on. – nie miałem
siły bawić się z nim w podchody. – To Akashi – san.
- Akashi – san? – spytał nienaturalnym
głosem i zanim się obejrzałem, już szedł w przeciwnym kierunku.
- Gdzie idziesz? Czemu mnie
zostawiasz? – mało powiedziane, że byłem zrozpaczony jego nagłym odwrotem.
Jakbym miał ebole czy coś.
- Nie zrozum mnie źle czy coś… -
był zakłopotany i najwyraźniej przestraszony. To źle wróży. – Ale wolałbym nie
zadzierać z Akashim. On jest niebezpieczny
i w ogóle. – wytłumaczył dość koślawo co, szczersze powiedziawszy, wcale mnie
nie przekonało.
- No i właśnie dlatego powinieneś
mi pomóc. Jest niebezpieczny. – przypomniałem mu jego słowa.
- Przepraszam. – był wyraźnie
skruszony. – Będziesz musiał sobie z nim sam poradzić. – i tyle go widzieli.
* * *
- …no więc chyba rozumiesz, że
koniecznie musisz mu pomóc. – nie owijałem w bawełnę i pokrótce, wyjaśniłem Hyuudze
swoją sytuację.
- Ja…
- Nie próbuj odmawiać mi pomocy! –
wtrąciłem zanim zdążył odpowiedzieć. Po jego minie zorientowałem się co chcę
powiedzieć. Ostatnio coraz częściej mam te dziwne napady odwagi.
- Przykro mi, ale to właśnie
muszę zrobić. – wcale nie wyglądał jakby było mu przykro. – Powinieneś sam
poradzić sobie, ze swoimi problemami.
- Ale senpai… - ten też zniknął
jak we mgle.
* * *
- Kuroko- kun, przecież znasz
Akashiego, był twoim kapitanem. Tylko ty mi zostałeś.
- A Riko? – spytał ze stoickim
spokojem, który najwyraźniej nigdy go nie opuszczał.
- Riko? – zajęczałem smętnie. –
Ona… to dziewczyna. Riko to… Riko. Ona się nie nadaje. – pokręciłem przecząco
głową jakby na potwierdzenie swoich słów.
- Nie pomogę ci. – tego to nawet
nie zauważyłem, kiedy zniknął.
Usiadłem na krawężniku i popadłem
w depresję. Tak to na pewno to, nie pozostało mi nic innego tylko przeleżenie
wszystkiego w łóżku, a na koniec śmierć. Najlepiej będzie skoczyć z dachu
szkoły. To dobry plan.
Zacisnęłam zęby i przeczytałam. Mogę godzinami pisać, dlaczego nie lubię tego pairingu, ale nie o tym pewnie chciałabyś czytać, więc skupię się na treści ;P Współczuję biednemu króliczkowi, wszyscy go zostawili na pastwę lwa. Straszni tchórze z nich wyszli ;P Ciekawi mnie, czego Sei-chan chciał od Koukiego, nim ten zdążył mu zwiać xD No i dlaczego Kagami ? Przecież Kagami to dziewica, już go widzę jak się znęca nad biednym Furihatą ;P Więc moje odczucia jak zwykle z tym pairingiem mieszane, treść mnie dość zaciekawiła i zapewne przeczytam ciąg dalszy, więc pisz dalej, bo widzę że ostatnio dobrze ci idzie ;D WEEEENY na wszystko, co sobie zaplanowałaś i całuski <3
OdpowiedzUsuń~Yazu
Nie wiem co ci odpisać, chciałaś mnie obrazić? Nie wybaczę ci tego.
UsuńNo dobra żartuje. Kto jak kto,ale ty możesz mi napisać co tylko chcesz, a ja wcale się nie obrażę.
Kontynuacja będzie na pewno, ale jak zwykle nie wiem kiedy.
Dzięki :D
NA PEWNO nie chciałam cię obrazić ! Podkreśl sobie to zdanie na czerwono trzema kreskami ;< No co ja ci poradzę, starałam się, przeczytałam dużo AkaFuri w nadziei że mi się odmieni no i ten.. chlip chlip ;<
Usuń~Yazu
Gdybym ja lubiła wszystkie paringi to byłoby dobrze. Że tak powiem mam wyszukany gust i lubię tylko jasno określone paringi z KnB i uważam, że to nic złego, więc w ogóle nie musisz się starać aby ci się odmieniło :D
UsuńUwielbiam ten pairing <3 Mogę się się założyć, że Akaś wcale nie chciał go przestraszyć. Pewnie chciał mu wyznać miłość. Seirin takie odważne. Napiszesz kontynuacje tego?
OdpowiedzUsuńTeż kocham AkaFuri, jak już wspomniałam wcześniej, więc zabrałam się do tego z dużym zapałem.
UsuńTak, kontynuacja będzie na sto procent, ale jeszcze nie wiem kiedy, więc proszę o cierpliwość :D
Łohoo, nie spodziewałam się AkaFuri DDDDD:
OdpowiedzUsuńNo, Akashi rzeczywiście jest okrutny, każąc mu na siebie czekać przez dość długi czas, a skoro Furihata marzł, to mógł dać mu swoją kurteczkę i tym samym zyskać pretekst do zatrzymania go przy sobie odrobinę dłużej :> Kagami-prześladowca, może momentami wygląda naprawdę groźnie (jeszcze te brwi), ale ma naprawdę dobre serduszko, może w przeciwieństwie do reszty jakoś zdobędzie się na odwagę i pomoże w starciu z Akashim :D' A co do zaczynania zbyt wielu rzeczy na raz, niby fajnie mieć jakiś wybór z wachlarza rzeczy do napisania, ale trudno to później jakoś zgrabnie ogarnąć (pytanie typu "kiedy zwykłość" już mi się śni po nocach), także polecam ostrożność XDDD
Tak, ,,kiedy zwykłość" nawet jeżeli nie zadaje bezpośrednio tego pytania to każdy mój komentarz wyraża to pytanie ;)
UsuńCóż jak dla mnie Kagami jest osobą o wielu elementach charakteru, więc może być jednocześnie psychopatą i dobrym młodzieńcem, który przeprowadza staruszki przez jezdnię :D
Ja cię ochronie furi * bierze cyrkiel* Do ataku !!! Żartuje aka jest zbyt fajny by zginoł :$ Czemu ta nie jest słodkie no no no odpowiadaj 1 .. 2... żartuje super jest , ale jak myśle o akafuri <3 to tęcze , cukierki , kawiarnie i wg gejoza . No to czekam na następne i życze weny ~°~ ~monte
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest jak się spotyka AkaFuri, kucykowo i cukierkowo, ale ja sobie myślę, że przecież nie zawsze tak musi być i zrobię sobie taki mały melodramat biednego Koukieg. A co mi tam.
UsuńDzięki za komentarz mam nadzieję, że jeszcze skomentujesz mój, któryś wpis :D