sobota, 25 października 2014

Skrycie, nie w głębi 4

To opowiadanie idzie mi dość sprawnie, więc najpewniej za niedługo pojawi się ostatni rozdział. Ten tu może nie jest idealny, ale ja jestem z niego bardzo zadowolona :D
________________________________________________________________________________

                                                  Rozdział 4

- A-aomine – kun? Mógłbyś wziąć tę rękę? – mój głos był stanowczo zbyt wysoki, ale jak mam reagować  kiedy jakiś diabeł mnie molestuje!

Już nigdy nie powiem, że Akashi jest zły czy straszny, jeżeli tylko ktoś pomoże wydostać się mi z tej sytuacji. Wiele bym oddał żeby to Akashi mnie porwał, on chociaż trzymałby swoje fantazje na wodzy, nie to, co ten tu… To najpewniej kara za każdy zły uczynek, a przecież nie było ich tak wiele. Jeśli ktoś mi pomoże z chęcią rzucę się w ramiona Akashiego i oddam mu się cały. Wszytko lepsze od niebieskowłosego szaleńca, który zaczął właśnie odpinać mi spodnie!

- Zabawa się dopiero zaczyna. – mógłbym powiedzieć, że wygląda strasznie, przerażająco, obrzydliwie i odpychająco, ale wystarczy wyobrazić sobie Aomine, który się do ciebie dobiera.

- Naprawdę myślisz, że to najlepszy sposób na zemstę? – próbowałem grać za zwłokę. Ktoś powinien mnie przecież szukać! Nawet jeżeli wydaje mi się, że nie ma mnie dopiero, naprawdę krótko. Choć to może nie być takie proste skoro ja sam nawet nie wiem, gdzie się znajduję.

- Oczywiście, że tak. – nie przemyślał nawet za bardzo moich słów. – Po za tym to będzie bardzo przyjemna zemsta.

Powinienem nadal protestować, ale zamknął mi usta agresywnymi pocałunkami. Próbowałem ugryźć go w język, w ramach sprzeciwu, ale kiedy to zrobiłem, sprawiło mu to najwyraźniej przyjemność. Zszedł z nimi na moja szyję, a jego ręce zaczęły zsuwać mi spodnie.

- Aomine! – krzyknąłem nie na żarty przerażony. Do kiedy jego zachowanie było niegroźne miałem nadzieję, że tylko próbuje mnie nastraszyć, ale teraz już wiem, że nie ma zamiaru dać mi spokoju i wcieli w życie swoją „zemstę”.

- Kouki. – spojrzał na mnie z przekornym uśmiechem. – Nie bądź taki. Wystarczy, że zaczniesz współpracować, a nam obydwu będzie przyjemnie.

Przejechał mi językiem po policzku ani na chwilę nie przerywając kontaktu wzrokowego. Mimo że nie chciałem prowokować go moim zachowaniem, wzdrygnąłem się mimowolnie, co najwyraźniej on odebrał jako dobry znak i przyzwolenie na dalsze działanie.

Dopiero teraz dotarło do mnie, że jeżeli nie zacznę działać skończy się to naprawdę źle. On mnie… Nawet nie potrafię wypowiedzieć tego słowa, to takie ohydne.

W ostatnim desperackim akcie próbuję go kopnąć, ale niewiele to daje. Wygląda na to, że nic już nie mogę zrobić. Aomine ma rację, lepiej jeżeli zaczną współpracować, dam sobie spokój z kolejnymi próbami …

W  tym właśnie momencie słyszę huk. Co się do cholery dzieje!? Spoglądam w stronę drzwi i widzę, że właściwie to ich nie ma na swoim miejscu, bo leżą na ziemi.

Po chwili już widzę jak zwalisty mężczyzna zrzuca ze mnie Aomine. Wycieram szybko łzy, które nie wiadomo kiedy, pojawiły się na mojej twarzy. Zdezorientowany przyglądam się jak mężczyzna, kilka razy uderza niebieskowłosego w twarz i nadal przytomnego wywleka z pomieszczenia. Mój szok nawet nie zdążył minąć a już czuję jakieś delikatne ręce, które mnie oplatają.

- Kouki wszystko w porządku? Nic ci nie zrobił? – szybko dociera do mnie, że to Akashi przyciska mnie do siebie, obsypując, rozgorączkowanymi pytaniami.

- Akashi – kun? – mój głos jest płaczliwy, co tylko wzmaga zaniepokojenie Akashiego, który daje mu upust jeszcze silniej przyciągając mnie do siebie.

- Pewnie że to ja.

Odsunął mnie od siebie delikatnie i spojrzał na mnie krytycznym wzrokiem. Powoli starł mi resztkę łez, poprawił włosy, które stały mi na wszystkie strony. Kucnął na podłodze i pomógł mi ubrać spodnie, które niebieskowłosy zdążył mi z ciągnąć do kostek. Jego usta były przez cały ten czas zaciśnięte w wąską kreskę, przez co zbielały. Przestraszyło mnie jedno spojrzenie w jego oczy, z których można było wyczytać furię. Poczułem się winny jego stanowi.

- Przepraszam Akashi-kun. – wyszeptałem kryjąc twarz w dłoniach.

- Za co mnie przepraszasz Kouki? –odciągnął mi ręce od twarzy i zmusił, bym spojrzał mu w oczy, które jak reszta jego ciała odmalowywały wyraźne zdziwienie.

- Przeze mnie… przeze mnie się zdenerwowałeś. Byłeś z-zły… jesteś na mnie zły. – poczułem jak łzy zbierają się w kącikach moich oczu.

- Na ciebie! – podniósł głos, ponownie się denerwując. Wstał i zaczął chodzić w jedną i drugą stronę, próbując się jakoś uspokoić. – Nie jestem ani trochę na ciebie zły. Jestem wściekły na Aomine! Ten dureń pozwolił sobie na zbyt wiele i wciągnął cię w sprawy, które ani trochę ciebie nie dotyczą!

Widząc łzy w moich oczach, ponownie do mnie podszedł i wytarł mi je z czułością.

- Nie masz zielonego pojęcia, jak bardzo się o ciebie martwiłem. Kiedy Kuroko zadzwonił do mnie, że twoja mama, dzwoni do wszystkich członków twojej drużyny szukając ciebie, strasznie się zdenerwowałem. Nie było cię w domu prawie od dziesięciu godzin.

- Tak długo? – zdziwiłem się, ponieważ cały ten czas wydawało mi się, że nie ma mnie w domu od najwyżej godziny. – Wydawało mi się, że krócej.

- Musieli ci wstrzyknąć jakieś narkotyki. – przejechał palcem wskazującym po miejscu ukłucia igły. Wzdrygnąłem się na ten przyjemny gest.

- I na serio martwiłeś się o mnie? Myślałem, że jesteś na mnie zły o to co się stało na naszym ostatnim spotkaniu. Byłeś wtedy taki zły, najpewniej na mnie… - mimowolnie skuliłem się na wspomnienie jego wzroku.


- Zachowałem się głupio. To wcale nie była twoja wina. Przepraszam. – chwycił moją twarz w dłonie i poczułem delikatne pocałunki, które tym razem składał mi Akashi.

11 komentarzy:

  1. Ten rozdział był taki "ojej". Naprawdę to chyba najlepsze słowo, jakie mogę znaleźć, bo właśnie ono chodziło mi po głowie przez cały czas czytania. Ale takie duże "ojej" takie "OJEJ!".
    Wiesz, w trakcie tego nie zauważyłam, ale pod koniec wyczułam już wyraźnie, że mam na ustach ten głupkowaty uśmiech, który pojawia się, kiedy czytam jakieś naprawdę wciągające yaoi. Tak, zdecydowanie, gdyby mnie teraz zobaczył ktoś bliżej nie ogarnięty w moich yaoistycznych zainteresowaniach, pewnie pomyślałaby "no co za idiotka się tak uśmiecha, jakby zaraz miała zacząć ślinić się tęczą?". W każdym razie tak ten uśmiech można opisać.
    A do samego rozdziału wracając, no nie dziwię się, że jesteś zadowolona, bo jest dobry. Nie będę już nawet mówić o błędach, bo pochłonęłam ten tekst w ciągu kilku minut i nie miałam czasu zwrócić na nie uwagi xd
    Nie wierzę, że zakończyłaś w takim momencie. No i teraz każesz mi czekać na bardziej pikantne szczegóły do następnego postu tak? Ah, Ty diabełku jeden no.
    "Już nigdy nie powiem, że Akashi jest zły czy straszny, jeżeli tylko ktoś pomoże wydostać się mi z tej sytuacji. Wiele bym oddał żeby to Akashi mnie porwał, on chociaż trzymałby swoje fantazje na wodzy, nie to, co ten tu… To najpewniej kara za każdy zły uczynek, a przecież nie było ich tak wiele. Jeśli ktoś mi pomoże z chęcią rzucę się w ramiona Akashiego i oddam mu się cały. Wszytko lepsze od niebieskowłosego szaleńca, który zaczął właśnie odpinać mi spodnie!" - musiałam zacytować ten fragment, bo bardzo mi się spodobał. Najpierw narzeka na Akasia do entej potęgi, a teraz jest gotów mu się oddać. To takie urocze. No ewidentnie "OJEJ!" xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż mogłam zrobić kiedy wena przypłynęła z prądem, popłynęłam z nią...
      Ale tak na serio to opowiadanie naprawdę mi podeszło. AkaFuri to moja ulubiona parka, więc to prawda, że jeżeli coś się lubi to nam to szybciej przychodzi i łatwiej jest zrobić :D

      Usuń
  2. Komentarz powyżej mnie zawstydził, jak byłam młoda to też tak komentowałam, ah *ociera wyimaginowane łzy* no dobrze, może mój nie będzie aż tak imponujący, ale zawsze to coś :D
    No, po przeczytaniu tego rozdziału w końcu odnalazłam swoją "wenę" na zabranie się za Zwykłość, dziękuję XD Opis sceny, jak Aomine rozbiera go i jest przy tym zaskakująco obojętny (ugryzienie w język), była no, całkiem przyjemna mimo wszystko, lubię AoFuri :D'' Akashi ładnie się nim zaopiekował, ciekawa jestem o jakie to sprawy mu chodziło w tym zdaniu "Ten dureń pozwolił sobie na zbyt wiele i wciągnął cię w sprawy, które ani trochę ciebie nie dotyczą!" skoro nie dotyczą jego, to może całego pokolenia? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to było zamierzone czy nie, ale czuję, że chcesz mnie podpuścić żebym rzuciła jakimś spoilerem. Co do Zwykłości to chcę zauważyć, że bardzo dużo osób lubi AkaFuri mimo że nie przyznają się do tego oficjalnie :D

      Usuń
    2. Haha, Weirdo dziękuję, poczułam się nadzwyczajnie młodo w tej chwili, jakbym nagle wróciła do czasów gimnazjum, albo nawet wcześniej. Aż się uśmiechnęłam xd
      Tak się nad tym zastanawiam i w sumie, to ja chyba o AkaFuri nie mam zdania. Fakt faktem AkaKuro pozostanie niezmiennie moim najukochańszym paringiem, ale w sumie yaoi to yaoi, przeczytam każde, choćby to i był najdziwniejszy paring świata. Choć chyba nie wiele osób pisze o AkaFuri. W sumie Hitomi to druga osoba, u której się z nim spotkałam. Niemniej czyta się to świetnie, wiec pisz dalej! xd

      Usuń
    3. Proszę XD Fakt, pamiętam jak zaczęłam pisać jako pierwsza w polskim fandomie i wiele osób nawet nie wiedziało o istnieniu Furihaty, pamiętne czasy XDD

      Usuń
    4. haha Ja znan wszystkie akafuri po polsku. Po angielsku znalazłam , ale jam nie rób wiec nie tłumaczyłam . Chciałam po rosyjsku , ale trzeba przestawić wyszukiwarke i blebleble.. ;-; hehe weirdo pierwsza akafurka ee XD Ale z akafu mam 3 boginie na pierwszym miejscu XD Weirdo i edo mazu i Zakamarki moich myśli kryją w sobie nieskończone tajemnice autorki zła nie poda konta na blogu złoo... A na 2 ty moja hitomi i ktośtam a na 3 reszta :D ~monte

      Usuń
  3. Dobrze muszę się streszczać bo jade do portuu~ haha zabije wszystkich w swojej rosyjskiej czapce brakuje mi jeszcze kurtki.^^ Aofuri czo?.. fle pfu nie dla mnie . Akashi taki mrr ach kochany. Czekm na 5 ★†★ haha cudo pa już się zbieram. ~ monte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, wiem że AoFuri to koszmar, ale musiałam to zrobić, więc proszę mnie nie obwiniać :D

      Usuń
  4. Umieram. To było słodkie i urocze, Akashi taki czuły... Ale dlaczego Furi ;< Seeei, idź się kochać z Kuroko, do diabła paszoł won ! Mimo to podoba mi się ;D Długi trening na zaciskanie zębów przy AkaFuri opłacił się xD Ciekawa jestem, co to za ,,sprawy'', o których nasz czerwony imperator wspomina... Będę się w ciszy jarać czułością Akashiego dla króliczka, chociaż najchętniej oddałabym go panterze na pożarcie ;< Czekam więc na część piątą i przesyłam buziaczki ;D

    ~Yazu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nosz cholera już druga osoba chce ode mnie wyciągnąć spoilera, ale nie ma szans i będę się trzymać dzielnie. Pewnie będę prześladowana o piąty rozdział, więc od razu obiecuję, że nie potrwa to długo :D

      Usuń