środa, 29 października 2014

Skrycie, nie w głębi 5

Cudowny (jak dla mnie) rozdział prawie w całości poświęcony przemyśleniom Koukiego, na temat powszechnie uwielbianego Akashiego. Spodziewam się, że pewne osoby zwłaszcza zwariowana CLD ucieszy się z kolejnego rozdziału,więc jest dedykowany jej w całości.
  
                                              Rozdział 5

Czekam od dziecięciu minut na obiad. Powiedziała, że będzie za piętnaście minut i przekroczyła ten czas już o te cholerne dziesięć minut! Jestem tak głodny, że normalnie nie wytrzymam! Od wczorajszego popołudnia nie jadłem nic. Wstałem jakieś półgodziny temu i nadal nie zbyt dobrze radziłem sobie z przyswojeniem pewnych kwestii.

Szaleństwo wczorajszego dnia to coś, czego z pewnością nigdy nie pojmę. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek, ktokolwiek mnie porwie, a już zwłaszcza Aomine… Chociaż on zawsze wydawał mi się dziwny, pewnie nie tylko mnie. Na boisku zawsze zachowuje się jak dzikus, bestia boiska to dla niego świetne określenie. Ten szalony błysk w oku i pewność siebie, której często mu zazdroszczę. Cóż powiedzieć jestem najzwyklejszym tchórzem i dobrze pokazałem to wczoraj.

Nie miałem żadnego konkretnego pomysłu jak zareagować na pocałunek Akashiego. To nie było to samo co Aomine, było przyjemnie… Kłamałbym mówiąc, że mi się nie podobało, ale jaki to ma związek z tym, że po prostu nie powinienem? Akashi to Akashi. Jest kimś, ma osiągnięcia jest szanowany i lubiany, pewnie nie jedna dziewczyna o nim marzy. A ja taki nijaki Kouki miałbym z nim… w ogóle cokolwiek?

Muszę przyznać Aomine rację, Akashi naprawdę mnie podrywał. Jak sobie przemyślałem całe to jego zachowanie, to mi wyszło, że naprawdę musi tak być. Z jednej strony cieszę się z tego powodu. Ktoś taki jak on… i czasem, a nawet często jest dla mnie miły. Sprawia mi to niewyobrażalną przyjemność, ale jak już wspomniałem to nie moja liga. Nie powinienem pakować się w coś, co z góry nie ma szans się udać. Nie potrafię sobie wyobrazić naszej wspólnej przyszłości, nawet jeżeli bylibyśmy tylko przyjaciółmi. A on najwyraźniej chce ode mnie czegoś więcej i tu właśnie jest pies pogrze…

- Kouki! – nie zastąpione wezwanie mojej matki i zarazem prawda życiowa. „Drzyj się ile wlezie, a na pewno zostanie usłyszany”.

To zawołanie z jednej strony jest zbawienne, ponieważ oznacza to obiad, ale z drugiej strony wiem, że powinienem przede wszystkim na poważnie, jeszcze raz przemyśleć wszystkie za i przeciw, chociaż jak na razie znajduję dużo przeciw. Cholera! Czemu to właśnie ja, muszę mieć takie problemy egzystencjalne? Czemu tu nie może chodzić o wybór śniadania w szkolnej stołówce?

                                                  *   *   *

Większość osób na moim miejscu z pewnością chciałaby pobyć trochę sam na sam, ale ja nie potrafię. Przemyślałem już sobie wszystko, co nie oznacza, że zapadła ostateczna decyzja. Pierwsze posłucham tego co będzie mi miał do powiedzenia Akashi, a później dopiero powiem mu, że to nie ma sensu. Wtedy całą sprawa będzie skończona, decyzja zapadła, koniec kropka. Ani moja okropna matka nie zmusi mnie do zmiany postanowienia.

Każdy inny na moim miejscu nawet nie spróbowałby wypuścić z rąk takiego „towaru” jakim jest czerwonowłosy, ale ja to nie każdy. Myślę rozsądnie, choć może to brzmieć dziwnie z moich ust to prawda. Nigdy nie wyobrażałem sobie zbyt wiele, zawsze potrafiłem pogodzić się z sytuacją i z tym, że najzwyczajniej w świecie jestem nijaki, zwyczajny.

Skręciłem z chodnika i wszedłem na teren Rakuzan. Słyszałem, że popołudniami trenuje samotnie na sali. No pewnie, on jest samowystarczalny nie potrzebuje nikogo, ale jednak zrobił coś takiego i zakochał się we mnie, co wiąże się z kłopotami. Nie oszukujmy się JESTEM kłopotliwy, z prostego powodu mojej niezdarności. Nie sposób znaleźć druga taką niezgułę w jednym mieście. No i mamy kolejny powód, dla którego nie powinienem spotykać się z Akashim. Kompletna różnica w przysposobieniu społeczno-życiowym. No i jeszcze jedna sprawa, przez niego zacząłem używać takich trudnych i skomplikowanych wyrazów. Każdy inni pewnie by się ucieszył, bo to oznacza w jakimś tam stopniu wzrost inteligencji, ale nie ja. Jeżeli stałbym się mądrzejszy, automatycznie przestałbym być zwyczajny, a mi moja zwyczajność bardzo odpowiada. Jest bardzo bezpieczna.

Kiedy podszedłem w stronę sali, usłyszałem miarowe, charakterystyczne odbijanie piłki od podłogi. Może sobie go najpierw pooglądam? Zajrzę tylko przez chwilę na pewni się nie zorientuje. Co mi szko…

- Kouki, czemu się czaisz? – słysząc jego głos podskoczyłem przerażony.

Jak mogłem zapomnieć? Słynne „oko imperatora”, nie ma szans żeby czego nie zauważył. Zwłaszcza mnie, dziwnego, niezdarnego…

- Czemu nadal stoisz w drzwiach? – nawet nie zauważyłem, a ten podszedł do mnie. Poruszał się naprawdę cicho, a może to ja za głośno myślę?

- Tak tylko… - stojąc naprzeciw niego trudno ukryć zakłopotanie, cokolwiek trudno przed nim ukryć.

- No to chodź. – nawet nie spojrzał czy idę za nim, po prostu poszedł w kierunku ławki.

Przez ten czas wystarczająco mnie poznał i pewnie się zorientował, że ciężko mi jest, mu się przeciwstawić. Nie stałem długo w drzwiach tylko poszedłem za nim i po chwili niepewności zająłem miejsce na ławce, naprawdę blisko niego.

- Stało się coś? – próbował udawać, że nie zbyt interesuje go powód mojego przyjścia, ale i ja się trochę przez ten czas o nim dowiedziałem.

Nie tak prosto mnie wykiwać, nawet jeśli czuję się tak jakbym to ja sam robił z siebie idiotę. Wiem, że czasem muszę wykazać się odrobiną intelektu, wić jak mam tylko okazję to ćwiczę swoja spostrzegawczość. Nie żebym chciał zostać drugim Akashim.

- Nic konkretnego, po prostu… - celowo zawiesiłem głos żeby nareszcie przykuć jego uwagę. Udało mi się.

- No, powiedz. – teraz już jawnie wykazywał zainteresowanie. Dziej się z nim coś dziwnego. Rzadko kiedy zachowuje się tak nienaturalnie, nawet w moim towarzystwie.

Może i to wszystko było zastanawiające, ale przyszedłem tu z konkretnego powodu i rozdrabnianie się w niczym nie pomoże. Co będę owijał w bawełnę.

- Jesteś dupkiem. – cholera jasna!


To zdecydowanie nie to ci powinienem powiedzieć. Może i chciałem, ale na pewno nie powinienem. Moje obawy potwierdził autentycznie zdziwiony wzrok Akashiego. Będę miał kłopoty?

8 komentarzy:

  1. COOOO?!
    W TAKIM MOMENCIE?!
    JAK MOGŁAŚ MI TO ZROBIĆ, NO JAK MOGŁAŚ?!
    ROZUMIEM PRZERWAĆ, KIEDY AOŚ SIĘ DOBIERA, ALE PODCZAS ROZMOWY Z AKASHIM?!
    NO NIEWYBACZALNE NO!
    Taki ból... ile będę musiała czekać na kolejną część? Proszę powiedz, że wrzucisz ją jutro, albo pojutrze proszę, proszę, padam na twarz, biję pokłony, witam się twarzą z chodnikiem. Zrobię dla Ciebie wszystko, spełnię najbardziej kosmiczną zachciankę, tylko daj mi kolejną część!!! (wiem, że znosisz popędzania i ja jestem normalnie w tejże kwestii wręcz zajebiście tolerancyjna - tak, znowu skromna ja w akcji, no ale nie przerywa się w takim momencie i to jeszcze kończąc takim zdaniem, no tak się nie robi, to powinno być karalne, bo to niszczy mój biedny mózg, który zaraz ma milion, różnych scenariuszy, co do tego, jak to się dalej potoczy).
    Kouki taki idealnie swój, jego przemyślenia bardzo realne względem jego kanonicznej postaci, spodobała mi się ta "zwyczajność i przeciętność", i ja rozumiem jego wahania i wgl, no ale i tak na jego miejscu rzuciłabym się na Akasza bez pytania nawet, ryzykując poważnym uszczerbkiem na zdrowiu. Kouki bierz go, bierz go, bierz go, bierz go. Akasz - weź go mocno, z uczuciem i nie puszczaj nigdy.
    Jezz, jakie to śliczne. Serio, to jedno z najlepszych słów na określenie "Skrycie" - śliczne, urocze, z humorem. Takie no awww *q* Jak to sobie tylko wyobrażam to już mi tęcza przed oczami miga i zbiera się w zatokach, by po chwili wytrysnąć obfitym strumieniem z nosa. No cudo, wisienka na czubku tortu (ah, zjadłabym sobie teraz tort węgierski tak nawiasem mówiąc, ale o 2 w nocy, pewnie żadna cukiernia nie jest już otwarta).
    No i co ja mam jeszcze powiedzieć no? Chyba nic już nie mogę, bo we wszystkie moje wypowiedzi i tak wpieprzy się to całe "DLACZEGO W TAKIM MOMENCIE" i nic konstruktywnego już z nich nie wyjdzie. No nic, w takim razie w tym miejscu zakończę mój wywód (i co ja tu wgl robię o tej porze, mam jakiś dziwnie nastawiony zegar biologiczny chyba xd).

    P. S Dziękuję bardzo za dedykację. Aż mi się oczy zaiskrzyły, jak ją przeczytałam. "Zwariowana CLD", jeśli myślisz, że jestem zwariowana tylko po tym, co tu piszę, to nie chcesz mnie lepiej poznawać xd

    Weny, duuuuuuuużo weny i do następnego (szybkiego, proszę, proszę o wspaniała Hitomi zlituj się nade mną i ześlij mi prędko ten następny rozdział, a obiecuję, że dostąpisz łaski pełnego krwotoków z nosa życia po śmierci w cudownym królestwie boga yaoizmu - chwali się kontaktami, których wcale nie ma, ale ciiii xd).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedna ty, zła ja - cóż za kontrast.
      Wiem, że nie powinnam odwalać takich akcji z zakończeniem w takim momencie, no ale... normalnie nie potrafię się powstrzymać! Jesteście moimi królikami doświadczalnymi, sprawdzam i porównuję reakcją każdego z osobna ;) Może to i złe, ale to ja jestem przecież tą złą.
      Nie ważne jak bardzo i jak dużo mnie będziesz prosić nie zdradzę ci kiedy dokładnie będzie kolejny rozdział, ale mogę powiedzieć, że bardzo za niedługo :D

      Usuń
  2. Najpierw odniosę się do komentarza wyżej - nie ty jedna potrafisz w środku nocy znaleźć się we właściwym miejscu i czasie ! xD Mnie się to niestety nie udało, więc dopiero teraz uaktywniam swój monolog. Będę pisała w trochę innym tonie, gdyż moje myśli skupiły się na ZWYKŁYM, ZWYCZAJNYM króliczku, który nie zasługuje na moje bożyszcze, czerwonowłosego pana wszechświata i okolic, którego nawet nazwisko sugeruje że cały świat powinien oddawać mu cześć. Mam przeczucie, że nasza Hitomi-sama specjalnie skończyła w takim momencie, gdyż ona tak lubi. xD Przemyślenia Koukiego mi się spodobały, cóż za radość, że on sam zauważa, jak beznadziejnym istnieniem jest ;D Ale i tak będą razem, bo się wszystko wyjaśni, a Sei-chan mu wybaczy nazwanie go dupkiem, bo kocha głupiego zająca. Ehh, mam teraz tak mieszane uczucia... Chlip chlip. Zniosę cię jakoś, głupi zającu, żeby moje śliczne kochanie było szczęśliwe, więc łączcie się wreszcie w parę i kochajcie. A teraz muszę powciągać trochę AkaKuro, bo umrę na śmierć. Pisz dalej, Hitomi-sama, a ja też dołożę się do biletu do królestwa boga yaoizmu. W sensie, dodam swoją osobę na tą wycieczkę. xD Buziaczki dla Ciebie ;D

    ~Yazu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam i stwierdzam, że mnie rozgryzłaś jestem po prostu bardzo złą osobą. Wiem, że nie każdy musi lubić każdy paring i rozumiem twoje ubolewania, ale cóż poradzić kiedy ja KOCHAM ten paring :D

      Usuń
  3. * rzuca wszytstkimi książkami ( szkolnymi) po mieszkaniu ( na szczęście nikogo nie ma ) * DX Jak to piękbie wygląda . ahh cudo Piękny krajobraz porozucanych książek. Najbardziej ucierpiała od matmy ^^. Dl? Furiiii ma byc szekssa no ..A jak nie to książki ucierpią ( oczywiście szkolne , bo jakby ucierpiąły do czytania to bym zabiła się :>) . Supi opo i czekam na 6 no wenyyyyy seksyyyyyy. ~ monte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama bym z chęcią porozwalała kilka książek do szkoły, tak samo jak ty do matmy. Tu się nie zawiedziesz bo kolejny rozdział będzie stosunkowo szybko :D

      Usuń
  4. Pędzisz jak burza z tymi rozdziałami, ja się grzebię z jednym a w tym czasie powstają aż trzy, gratuluję chęci XD Przemyślenia Furihaty były momentami uroczo zagmatwane, takie "a może jednak...a nie, jednak nie" ale już konkretnie wziął swoje życie w łapki i zaczął kombinować, cóż za sprytny zajączek :D Ja wiem, że mimo wszystko specjalnie nazwał go dupkiem, oby tylko nie dostał po uszach za taką zuchwałość :> Powodzenia w dalszym pisaniu, weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pędzę jak burza ba mam wenę, a to jest kapryśna przyjaciółka. Nie wiem czy powinnam potwierdzać przypuszczenia kogokolwiek, bo czasem ja sama nie jestem pewna com miałam na myśli pisząc :D

      Usuń