Spoglądając na niego, czasem nie
potrafię zrobić nic innego jak tylko się uśmiechnąć. Wiem, że ten uśmiech jest
szczery i on to wie. Kiedyś nie potrafiłem tego rozróżnić, było to tylko kolejna
czynnością. Tam nie robiliśmy niczego bo chcieliśmy, tylko dlatego że
musieliśmy. Ja. On. Obydwaj byliśmy puści i bez znaczenia. Nie zasługiwaliśmy
na nic. Nie zasługiwaliśmy nawet na odrobinę miłości, co ostentacyjnie
zaznaczyli nie dając nam imion lecz liczby. Nie miałem wtedy pojęcia jak bardzo
upokarzające to było. Pojmowałem to jako kolejną rzecz, na którą nie
zasłużyłem, lecz dostałem. Jak głupi byłem, że nie zauważyłem tego i wielu
innych rzeczy. Smutek i pustka. Tym było wypełnione to miejsce. Nie
zasługiwaliśmy na miłość czy choćby odrobinę ciepła. Byliśmy tylko obiektem
badań. Tak nic nie znaczący. Do czasu.
Uciekliśmy stamtąd, kiedy w końcu
zrozumieliśmy jak bardzo nas krzywdzą, jak bardzo to co się tam dzieje jest
złe. Na początku było trudno. Nie tylko przeżyć, ale też na nowo zacząć uczyć
się otaczającego nas świata. Trudno nam było nie patrzeć się na wszystko przez
pryzmat tego co się nam przydarzyło, naszego poprzedniego życia. Ale wtedy
kiedy mieliśmy już ochotę się poddać, przychodziły te słowa nie wiadomo skąd „początki
są zawsze trudno”. Jak mógłbym się nie uśmiechnąć na wspomnienie tego jak
naiwni byliśmy myśląc, że źle zrobiliśmy uciekając. Ogarniało nas przerażenie i
przekonanie o naszej nieudolności. Ale czy mielibyśmy prawo nazywać się
Dwunastką i Dziewiątką, gdybyśmy się poddali? Nie. Nie bylibyśmy wtedy już sobą,
więc walczyliśmy. Bez walki nie ma życia. Nie ma szans.
Reagujesz na wszystko tak obojętnie
udając, że nic cię nie rusza. Ale ja wiem. Wiem, że gdy widzisz mój szczery uśmiech
sam masz ochotę się uśmiechnąć. Gdy widzisz miłość w moich oczach, w twoich też
ją dostrzegam. Kiedy robią w stronę ciebie czuły gest, odwzajemniasz go. Kim bylibyśmy,
gdybyśmy nie byli Dwunastką i Dziewiątką? Czystą szczerością.
_____________________________________________________
Ta miniaturka powstała w skutek nagłego wzruszenia, które wywołało zakończenie anime Zankyou no Terror. Poryczałam się jak bóbr oglądając ostatni odcinek, więc mam nadzieję, że mogę czuć się usprawiedliwiona.
I teraz nie wiem - wybaczysz mi brak konstruktywnego komentarza ? Nie znam tego anime. Moze jak obejrze, a po tym na gorze zapewne to zrobie, nie powiem, zaciekawilas mnie, wtedy tu wroce i porzadnie skomentuje. Przepraszam za to i brak polskich znakow, pisze z telefonu i nie chce sie mordowac pol zywota. Buziaczki *Sakurai mode* Jeszcze raz przepraszam ; ;
OdpowiedzUsuń~Yazu
Nie rozumiem cię bo nie musisz mnie przepraszać. To nic złego przecież, jeżeli nie oglądałaś tego anime, a jak już to gorąco polecam :D
UsuńGodzina 4.40 a co ja robię? A no, penetruję Twojego bloga. Zastanawiam się o jakieś jeszcze bardziej dziwnej godzinie zdarzy mi się tu zajrzeć w najbliższej przyszłości...
OdpowiedzUsuńNo, ale wracając do sedna.
Czym Ty mnie jeszcze zaskoczysz, co?
Zankyou no Terror?
Widziałam, widziałam i kocham.
Choć osobiście nie mogę nazwać tego anime wybitnym, a jedynie bardzo dobrym, ponieważ twórcy nie wykorzystali pełnego potencjału, jaki ta seria miała, niektóre elementy można było lepiej i bardziej rozwinąć, to jednak mimo wszystko anime jest niesamowicie wręcz piękne. Urzekło mnie, poza tym kocham produkcje psychologiczne i thrillery, więc od razu przypadło mi do gustu. Od razu też uznałam, ze to anime ma potencjał na naprawdę dobre yaoi (chciałam napisać z nimi shota, nie spodziewałam się, że mnie uprzedzisz) i nie przyszłoby mi do głowy, że Tobie też mogło się tak spodobać i skłonić do napisania miniaturki.
Hitomi nie jesteś czasem moją zaginioną siostrą?
No, a wracając do miniaturki. W nawiązaniu do ostatniego odcinaka i wiadomej sceny, miniaturka idealnie oddaje charakter ich relacji, którą ja widziałam. Napisałaś to cudnie i lekko, a ja żałowałam, że nie było to dłuższe.
Naprawdę dobra robota, w tak krótkim fragmencie udało Ci się ująć wszystko co najważniejsze, głębię ich uczuć. No jednym słowem cudo. Bardzo mi się spodobało.
To akurat fakt, że to anime mogłoby zostać lepiej zrobione. Jest naprawdę wiele ciekawych wątków, które nie zostały rozwinięte, a jakby się o to postarali to byłoby mistrzostwo świata. Ale nawet jeśli czegoś brakuje to i tak to anime ma w sobie coś takiego, że trudno by mi było obejść obok niego obojętnie. No i oczywiście wspomniana przeze mnie już końcówka. Majstersztyk.
OdpowiedzUsuńPowiem ci szczerze, że ostatnio sama się nad tym zastanawiałam i z chęcią zacznę nazywać cię moją siostrą :D
Widziałaś może Psycho-Pass?
UsuńNie chociaż zastanawiałam się czy nie oglądnąć
UsuńObejrzyj. Podobny klimat. No i moim zdaniem lepsze. To naprawdę wybitna seria. Cudowny antagonista, świetnie wykreowani główni protagoniści, genialny pomysł na fabułę, no i ścieżka dźwiękowa... po prostu cud anime. A i fajne yaoi można na jego podstawie napisać.
UsuńOkey, skończyłam to anime. Szczerze mówiąc, nie ryczałam na końcu, bardziej się wkurzyłam, ale to samo miałam z Death Note, więc to normalka. Zawsze jestem za tymi złymi ;P Mieli taką wspaniałą więź... Twelve wiedział wszystko o Nine i vice versa... Dlaczego do tego wszystkiego musieli wepchnąć tę głupią pizdę Lisę ?! Uhh, jeszcze przeżywam to zakończenie. A byliby taką wspaniałą parką, nawet jak nie w sensie BL, to chociaż przyjaźnii... Ja chcę inne zakończenie ;< Twoja miniaturka naprawdę pasuje do nich, byli czystą szczerością, opakowaną w zranione pudełka. Kochali się nawzajem tak bardzo, a głupie Amerykańce ich rozdzielili. Idę stąd, bo zaraz wywalę monitor przez okno i tyle będzie. Ale podobało mi się, i anime i twoje dzieło, tak bardzo pasujące do Zankyou no Terror ;D
OdpowiedzUsuń~Yazu
I tak ma być. Autor powinien inspirować swoich czytelników do wielkich rzeczy. W tym wypadku do oglądnięcia anime, zawsze to coś :D
Usuń